7 stycznia 1949 roku zamordowano Jana Rodowicza „Anodę”. Ciało bohatera Szarych Szeregów, żołnierza AK, zostało skrycie przewiezione na cmentarz i pochowane w bezimiennym grobie, tak aby i pamięć o nim zaginęła. Ale nie zaginie, tak jak i pamięć o innych bohaterach zamordowanych przez funkcjonariuszy komunistycznych służb UB i SB. To, że o tę pamięć się dba, jest jedną z największych wartości ostatnich lat w Polsce.
Najbardziej przykuwają uwagę ci bohaterowie wielcy, właśnie tacy jak Jan Rodowicz „Anoda”, jak rotmistrz Pilecki, jak „Inka”. Za nimi idą inni, także ci mniej znani. Wracają. To jedna z najważniejszych spraw, które wydarzyły się w naszym kraju po zrzuceniu jarzma komunizmu. Sprawiedliwości najczęściej już niestety wymierzyć się nie da. Tak było i w przypadku siepaczy odpowiedzialnych za zamordowanie „Anody” (wersja mówiąca o „samobójstwie” to przecież na pierwszy rzut oka typowa historyjka wymyślona dla przykrycia prawdy) – nie zostali oni ukarani za zbrodnię.
Jednak stało się coś bardzo ważnego – Wyklęci, Niezłomni, patrioci mordowani przez ubeckie i esbeckie bestie zostali przywróceni świadomości polskiej. Nie chcę myśleć, co by było, gdyby u sterów polskiej polityki przez ostatnie siedem lat była obecna opozycja – pamiętamy przecież jej podejście do tematów związanych z najnowszą (po 1945 roku) historią Polski. Jej symbolem jest ów słynny „orzeł z czekolady” prezydenta Komorowskiego.
Zarzuca się orędownikom sprawy dbania o pamięć o Żołnierzach Niezłomnych, iż dokonują pracy „brązowniczej”, że stawiają na piedestale, nie pozwalają dostrzec „rys na pancerzu”, zaś historia to nauka bazująca na prawdzie, a nie wynikających nawet z najlepszych intencji wyobrażeniach. I oczywiście – obiektywne, nienacechowane żadną tendencyjnością badanie dziejów jest głównym zadaniem jej zadaniem.
Jednak w obszarze dotyczącym historii Żołnierzy Niezłomnych musimy zdać sobie sprawę z tego, iż nie mamy do czynienia z laboratoryjnie czystą przestrzenią badawczą. Między innymi dlatego, że uprzednio zastosowano metodę skrajnie wychyloną w drugą stronę – tych wszystkich patriotów nie tylko ścigano, więziono, mordowano, wrzucano do bezimiennych dołów, lecz usiłowano odrzeć z wszelkiej pamięci o nich, zaś morderstwa nigdy nie zostały osądzone i ukarane. Zatem potrzeba odbudowania należnej pamięci – szczególnie w sytuacji, gdy o ukaraniu sprawców już nie ma mowy – staje się tu swego rodzaju obowiązkiem. Obowiązkiem nas, Polaków, wobec naszych przodków. Tak jak obowiązkiem wnuka może być odnalezienie miejsca pochówku zaginionego dziadka i sprawienie mu należytego nagrobka. Nawet jeśli ów dziadek zginął, został zamordowany – dekady temu. W tym wymiarze trzeba spoglądać na to, co się dobrego stało w Polsce w ostatnich latach – „pokolenie wnuków i prawnuków” zachowało się, jak trzeba. Tak, jak pokolenie naszych dziadków i pradziadków zachowało się jak trzeba – wówczas.