Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Cyniczna gra reżimów autorytarnych na granicy. Przydacz: Te działania przeniosą się jeszcze dalej

Na granicy mamy do czynienia z cyniczną grą reżimów autorytarnych - powiedział ukraińskiej agencji Ukrinform wiceszef MSZ Polski Marcin Przydacz. Jego zdaniem, agresywne działania mogą przenieść się w niedalekiej przeszłości na inne kraju, w tym... na Ukrainę!

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
N/z fot. Maciej Luczniewski/Gazeta Polska

Polski wiceminister ocenił, że sytuacja na granicy UE i Białorusi "pozostaje niestabilna", a "każdego dnia i każdej nocy" odnotowywane są próby jej nielegalnego przekroczenia. Jak kontynuował, nielegalne przekroczenie granicy jest celem tysięcy migrantów na Białorusi, "świadomie zgromadzonych przez reżim Łukaszenki".

Zniechęcić Łukaszankę...

"Polska nie zmieni swojej polityki w tej sprawie, zdecydowanie bronimy granic UE. Tylko w taki sposób możemy zniechęcić Łukaszenkę do dalszych agresywnych kroków"

- podkreślił wiceminister.

Dodał, że jest to również sposób na powstrzymanie potoku nowych migrantów.

"Granica będzie szczelnie chroniona, przygotowujemy się też do wszelkich możliwych scenariuszy"

- oznajmił.

Gra reżimów?

"Mamy do czynienia z cyniczną grą reżimów autorytarnych, które wykorzystują prostych ludzi w swojej brudnej polityce, lekceważąc prawa człowieka"

- kontynuował wiceszef MSZ.

Przypomniał, że Polska próbowała przekazać pomoc humanitarną migrantom, ale władze białoruskie nie przepuściły konwojów przez granicę.

"Należy być świadomym, że ta sprawa (aspekt humanitarny) jest wykorzystywana przez białoruskie i rosyjskie kanały w celu rozpowszechnienia dezinformacji, aby pokazać Polskę i UE w negatywnym świetle"

- wskazał Przydacz.

Wojna hybrydowa - jaki jest jej cel?

W ocenie Przydacza "celem hybrydowej operacji Łukaszenki jest nie tylko zemsta czy chęć zmuszenia UE do zmiany polityki wobec niego". Łukaszenka dostał "zielone światło" od Kremla, który ma na celu dalszą destabilizację regionu, negatywny wpływ na sytuację bezpieczeństwa, sprawdzenie możliwości i testowanie państw regionu - uważa polski wiceminister.

Przydacz nie wykluczył, że w następnej kolejności "agresywne działania" mogą przenieść się na inne kraje, w tym na Ukrainę.

"Trzeba brać pod uwagę to, co dzieje się teraz wokół granic Ukrainy. (...) Instrumentalne podejście do migracji może być wykorzystane również w innych hybrydowych operacjach, na południowym kierunku"

- dodał.

Stały kontakt z Kijowem

Wiceszef MSZ zaznaczył, że Warszawa jest w stałym kontakcie z Kijowem i rządy koordynują swoje działania; Polska informuje Ukrainę o możliwym zagrożeniu.

"Sytuacja w Europie zaostrza się, w szczególności obserwujemy to w ostatnim czasie. Z jednej strony trwa hybrydowa operacja na granicy, z drugiej - wzmocnienie rosyjskiej wojskowej obecności wokół Ukrainy, ataki cybernetyczne, szerzenie dezinformacji ze wschodniego kierunku oraz niestabilna sytuacja na rynku gazu. Gołym okiem widać, że Kreml prowadzi grę kartą gazową"

- ocenił Przydacz.

Wiceminister wyraził zaniepokojenie tym, że Niemcy popierają ukończenie projektu Nord Stream 2 i przypomniał, że Polska i Ukraina ostrzegały, że gazociąg stanie się instrumentem rozgrywki geopolitycznej.

"Ale byli też tacy, którzy chcieli nas przekonać, że to zwykły projekt gospodarczy"

- zauważył.

"Ten gazociąg jeszcze nie zaczął działać, ale Putin już go wykorzystuje. Mam nadzieję, że Europa Zachodnia zrozumie skutki tej gry"

- kontynuował wiceszef resortu.

Przydacz zapewnił, że Ukraina może liczyć na polityczne wsparcie ze strony Polski w kontekście agresywnych działań Rosji.

"Z zaniepokojeniem obserwujemy wszystkie ruchy na Ukrainie i wokół niej, różnego rodzaju wojskowe przemieszczenia i destabilizującą działalność Rosji"

- dodał.

Wiceszef MSZ oznajmił, że "na Wschodzie jest siła, która chce skłócić Polaków z Ukraińcami".

"To nie sekret, że dobre stosunki Polski z Ukrainą sprzyjają silnemu oporowi wobec agresywnych zamiarów sąsiadów"

- dodał Przydacz.

"Strategia podziałów, wykorzystania emocji, w szczególności na gruncie historycznym, jest dosyć znana; nasi wschodni sąsiedzi wykorzystują ją aktywnie"

- wskazał.

Państwa i ludzie powinni być tego świadomi i nie powinni poddawać się prowokacjom - zaznaczył.

"Musimy szukać takich momentów w historii, które nas łączą. Jednocześnie nawet na Ukrainie niektóre patriotyczne siły wykorzystują w przestrzeni publicznej takie historyczne wydarzenia, które oddalają ich od polskich partnerów"

- zauważył wiceminister.

 

 

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

az