Podczas wczorajszych zajść na granicy polsko-białoruskiej polski żołnierz został ranny w głowę. Przetransportowano go do szpitala w Bielsku Podlaskim - poinformowała rzecznik Straży Granicznej por. Anna Michalska.
W czwartek ok. godz. 22. w okolicach Czeremchy (pow. hajnowski) prawie 200-osobowa grupa próbowała przekroczyć granicę polską.
"Całe zdarzenie miało charakter bardzo dynamiczny" – podkreśliła Michalska.
Wyjaśniła, że do tej pory w takich przypadkach funkcjonariusze SG obserwowali, jak białoruscy mundurowi podprowadzali migrantów. Następnie cudzoziemcy gromadzili się przy zaporze, narastała agresja, a ostatecznie dochodziło do próby siłowego przekroczenia granicy.
Wczoraj,24.11,na odcinku ochranianym przez Placówkę SG w Czeremsze grupa ponad 200 osób siłowo sforsowała polsko🇵🇱–białoruską🇧🇾 granicę. Rzucano kamieniami oraz drewnianymi konarami w stronę polskich służb.Żołnierze białoruscy oślepiali polskie służby stroboskopami oraz laserami. pic.twitter.com/W9QIsNM9j3
— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) November 25, 2021
Tym razem było inaczej. Niemal 200-osobowa grupa pojawiła się na granicy bardzo szybko, nie wiadomo skąd. W momencie ataku na zaporę białoruskie służby oślepiały polskich funkcjonariuszy i żołnierzy laserami oraz światłami stroboskopowymi. Na uszkodzony płot z drutu kolczastego rzucano kładki. Grupa była bardzo agresywna, ludzie ci rzucali kamieniami, konarami drewna.
"170 osób wdarło się na kilkanaście metrów na teren naszego kraju, ale zostały zatrzymane, pouczone o konieczności opuszczenia Polski i doprowadzone do linii granicy" – powiedziała rzecznik.
Wśród zatrzymanych byli głównie obywatele Iraku, Egiptu i Wybrzeża Kości Słoniowej.
W wyniku tych zajść polski żołnierz został ranny w głowę. Przetransportowano do na SOR w Bielsku Podlaskim, gdzie zszyto mu ranę.
Karetka została również wezwana do dwóch osób z grupy atakujących cudzoziemców. Zostali przewiezieni do szpitala. Mężczyzna uskarżał się na duszności, a kobieta słabo się czuła.
"Nie mamy informacji, żeby ich zdrowiu lub życiu zagrażało niebezpieczeństwo" - oznajmiła.
W ocenie Michalskiej czwartkowy atak był starannie wyreżyserowany przez białoruskie służby.
"Wybierane jest miejsce, sposób działania, są dostarczane narzędzia wykorzystywane do przekraczania granicy. Mamy informacje, że cudzoziemcy są instruowani" – dodała.