Nawet wierni widzowie TVN nie wytrzymali opowieści o imigrancie, który z obawy przed push-backiem miał pływać Bugiem sześć dni bez jedzenia i picia. Zostawmy na boku rozważania, co różni skróty myślowe od zwykłego łgarstwa. Widzimy jednak ciekawsze zjawisko: przegrzanie lewicowo-liberalnej narracji, przygotowanej na potrzeby nie tak już młodych, nie tak znów często dobrze wykształconych, ale na ogół z wielkich miast; narracji przygotowanej dla ludzi żyjących w wielkich bańkach dmuchanych kompleksami wobec Zachodu i pedagogiką wstydu.
To jest niestety humanitaryzm na opak, bardzo przydatny Moskwie, która cynicznie i z całą premedytacją używa go wobec Polski i innych państw naszego regionu. Bezwartościowy jest humanitaryzm, który traci z oczu nie tylko ludzi służących własnej ojczyźnie, lecz także elementarne bezpieczeństwo polskiego społeczeństwa. Więcej jeszcze, nasi rozpaplani humanitaryści jakoś nie mogą zrozumieć, że rosyjska ekspansja w regionie to zaprzeczenie jakichkolwiek humanitarnych racji, to groźba nagiej przemocy i zbrojnego konfliktu coraz bliżej naszych granic. Coraz lepiej rozumiem, jak Sowietom udawało się do swoich celów wykorzystywać zachodnią lewicę.