Komendant Główny Policji tłumaczy dlaczego uratował emeryturę skompromitowanego gen. Leszka Marca. Po publikacji „Codziennej” Marek Działoszyński pierwszy raz zabrał głos w tej sprawie.
- Przedłużanie tej sytuacji, także z punktu wizerunkowego policji, było nieuzasadnione, dlatego takie decyzje szybkie, kończące tę sprawę - powiedział w rozmowie z radiem RMF, komendant główny policji Marek Działoszyński. W ten sposób tłumaczy swoją decyzję o natychmiastowym odwołaniu kolegi z policji, co uratowało jego uposażenie i sowitą emeryturę.
23 maja „Nowa Trybuna Opolska” ujawniła, że weszła w posiadanie treści rozmowy między komendantem opolskiej policji gen. Leszkiem Marcem a jego kochanką, naczelniczką wydziału komunikacji. Reakcja gen. Marca i jego kolegi, komendanta głównego policji Marka Działoszyńskiego - który go powołał na to stanowisko - była natychmiastowa. Marzec zawiadomił prokuraturę o podsłuchu u siebie w biurze i zwrócił się do przełożonego o wysłanie na wcześniejszą emeryturę. Tego samego dnia komendant Działoszyński przedstawił wniosek emerytalny gen. Marca ministrowi spraw wewnętrznych Bartłomiejowi Sienkiewiczowi, który prośbę zaakceptował. Marzec został uratowany. Nie straci ani rangi generała (którą otrzymał od prezydenta Bronisława Komorowskiego), ani odprawy, ani sowitej generalskiej emerytury.
O jakie kwoty chodzi?
Były szef opolskiego garnizonu zachowa uposażenie w wysokości 90 tysięcy złotych i sowitą emeryturę na poziomie ponad 10 tys. zł. Policja potrzebuje jednak kozła ofiarnego, dlatego nagraną policjantkę natychmiast zawieszono w wykonywaniu obowiązków służbowych i wszczęto wobec niej postępowanie dyscyplinarne. Przez najbliższe trzy miesiące (do czasu wyjaśnienia postępowania) jej wynagrodzenie zostało zmniejszone o połowę.
Ustawa o policji mówi, że po złożeniu przez policjanta raportu odejścia ze służby z policji przełożony ma trzy miesiące na podjęcie decyzji. W wypadku gen. Marca można było przeprowadzić postępowanie służbowe.
Komendant główny policji w rozmowie z RMF tak tłumaczy się z takiej decyzji:
My moglibyśmy mówić jedynie o postępowaniu co do etyki i etyki ogólnej, a nawet jeśli wdrożylibyśmy postępowanie dyscyplinarne, to z pewnością nie zdążylibyśmy go zakończyć. Jak twierdzi przedłużanie się „tej sytuacji” było nieuzasadnione „z punktu wizerunkowego policji”. - Mamy do czynienia z emerytem policyjnym. Czyli w związku z tym mówienie o tym jest trochę mówieniem o historii - dodaje Działoszyński.
Jak ustaliła „Codzienna”,
mąż pani naczelnik również jest podwładnym komendanta gen. Marca. Czy władze MSW wzięły to pod uwagę? Tego resort nie chce ujawnić. -
Procedury wyjaśniające wciąż trwają – powiedział „Codziennej” wiceminister spraw wewnętrznych Marcin Jabłoński.
Źródło: niezalezna.pl,Gazeta Polska Codziennie
Samuel Pereira