Z ostrożności procesowej oszczędzę sobie wymieniania nazwisk – w Polsce jest niestety bowiem tak, że można bezkarnie obrażać miliony ludzi, których utożsamia się z wyborcami Prawa i Sprawiedliwości, można powiedzieć każdą nikczemność o ludziach, którzy poświęcili całe zawodowe życie obronie polskich granic i bezpieczeństwu kraju – ale gdy przyjdzie co do czego, przed sądem kłopoty mogą mieć ci, którzy ośmielają się szydzić z szyderców. W tym wszystkim jedno zdumiewa: spory poklask, jaki wciąż zbierają patocelebryci. Ani oni, ani ich zwolennicy chyba nie zdają sobie sprawy, że poza internetowym światem jest ten najbardziej realny, fizyczny – Polska o konkretnych granicach, których trzeba dziś bronić, najbardziej dosłownie. I że gdyby te granice kiedyś zostały złamane, to patocelebryci może zdążą uciec z Polski, ale większość ich fanów i fanek zostanie tutaj. A wtedy z pewnością nie byłoby im już do śmiechu. I wtedy mogliby gorzko pożałować swoich obecnych błazeństw i szyderstw.