Ten film ma najwidoczniej pecha. Po tym, jak Harrison Ford spędził trzy miesiące z dala od planu filmowego po operacji kontuzji barku spowodowanej próbą wyczynu kaskaderskiego, teraz ekipę dotknęła epidemia norowirusa.
Podobno z Pinewood Studios w Wielkiej Brytanii zostało wysłanych do domu około 50 osób po tym, jak norowirus powodujący m. in. wymioty, rozprzestrzenił się na planie piątego filmu z serii „Indiana Jones”, w którym Harrison Ford gra legendarnego archeologa.
Norowirus to wysoce zakaźny wirus, który może powodować zapalenie układu pokarmowego. Często nazywany jest także „zatruciem pokarmowym” lub „grypą żołądkową”. U osób zarażonych norowirusem zazwyczaj występują mdłości, częste i gwałtowne wymioty, ból brzucha i biegunka.
Choroba wpłynęła również na produkcję nowego filmu „Ant-Man” kręconego w Buckinghamshire, Jak stwierdził jeden z rozmówców gazety „The Sun”: „Ekipa pada jak muchy. Jest to kolejne zagrożenie po Covidzie, więc to podwójna frajda”. „Ponad 50 osób zostało powalonych, ale na szczęście nie obejmuje to wszystkich wielkich gwiazd”.
W nowym filmie „Indiana Jones” u boku Forda ma pojawić się również Phoebe Waller-Bridge. W mediach pojawiły się pogłoski, że producenci chcą, aby była ona bohaterką następnego filmu z serii ponieważ kręcona obecnie piąta część filmu będzie ostatnim występem Harrisona Forda jako Indy.
Z kolei „Mail on Sunday” napisał, że producentka Kathleen Kennedy chce dokonać „dużych, odważnych zmian” we franczyzie. Byłoby to ogromne doświadczenie i wielka rola dla Phoebe – spekuluje gazeta. Rzecznik producenta odmówił jednak komentarza, a przedstawiciele Phoebe nie odpowiedzieli na zapytania w tej kwestii.