Daniel Olbrychski, jak przystało na celebryckiego pieszczocha,
znów się mądrzy. Po otrzymaniu tytułu
honoris causa na Uniwersytecie w Opolu i gratulacjach od Adama Michnika oraz prezydenta Bronisława Komorowskiego poczuł się zobowiązany – w obliczu niezłych notowań PiS – do wyjawienia strasznych grzechów tej partii we „Wprost”:
„Widocznie społeczeństwo polskie tęskni za bolszewizmem. [...] I za chwilę poszło. Kajdanki, rozszalały IPN i żadnych gospodarczych posunięć”. Akurat kajdanki używane są dziś częściej niż za
„koszmarnej” IV RP, zaś gospodarcze posunięcia obecnej władzy są, o zgrozo, krytykowane. Ale jak wiemy –
Olbrychski to kolejny celebryta, który nie ma nic do powiedzenia, ale musi zabłysnąć po „właściwej stronie”. Tej europejskiej, postępowej. A robi to, jak umie – czyli posługując się inwektywami wobec myślących inaczej niż on.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Grzegorz Wszołek