GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Wolne media od... zdrowego rozsądku

Histeria, jaką nakręcono wokół tzw. podatku od mediów, nie powinna nikogo zaskoczyć, niemniej jest ciekawa, bo jak w soczewce pokazuje sposób, w jaki tresuje się pewną grupę ludzi. Oczywiście samą inicjatywę rządu można krytykować na wiele sposobów.

W moim odczuciu to działanie właściwe, zbliża nas do standardów europejskich, jest też zrozumiałe w sytuacji tak ciężkiej jak pandemia covid. Mogę jednak spokojnie sobie wyobrazić kogoś o poglądach dużo bardziej „wolnorynkowych”, kto byłby w stanie przedstawić szereg interesujących kontrargumentów. Tylko że tutaj nikt nie próbował nawet z rządem dyskutować. TVN, „Wyborcza” i reszta potraktowały swoich odbiorców jak stado baranów, którym należy zarządzać poprzez intensywne emocje oparte na fake newsach.

Mieliśmy więc istny zalew komentarzy o tym, że widzimy dziś drugi stan wojenny, że faszyzm, że upadek demokracji, że dyktatura. Muszą zresztą Państwo przyznać, że jest w tym coś naprawdę zabawnego, nazwać końcem wolności fakt opodatkowania gigantycznych koncernów z setkami milionów zysku. Można właściwie uznać, że proces wychowania swoich konsumentów został przez wspomniane media zakończony pełnym sukcesem, skoro nawet w takiej sprawie są w stanie doprowadzić ich do stanu histerycznego wrzenia. Skoro już tak namąciły im w głowach, że są oni w stanie uznać opodatkowanie potężnych konsorcjów za zamach na prawa człowieka. A może media te po prostu idealnie rozpoznały swojego odbiorcę. Wiedzą, że łaknie on jakiegoś bohaterstwa, zaangażowania się po „jasnej stronie mocy”, walki z siłami piekielnymi, tylko w wersji bezpiecznej, „light”. Takiej, która nie będzie go nic kosztować, nie będzie się wiązać z żadnym ryzykiem, pozwoli mu utrzymać jego status i czysto konsumpcyjny styl życia. I dlatego jest idealnym odbiorcą propagandy wielkich korpo. Które błyskawicznie dostarczą mu kolejną porcję histerycznego bełkotu i infantylną opowieś
 o walce dobra ze złem – same w ten sposób broniąc swoich interesów.

 



Źródło: Gazeta Polska

Dawid Wildstein