Brytyjska Polonia ruszyła na pomoc kierowcom, którzy zostali uwięzieni w Wielkiej Brytanii i od kilku dni oczekują na możliwość opuszczenia tego kraju. Poznaliśmy kulisy akcji, jaką przeprowadzają Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii - skrzyknęli się na internetowym komunikatorze i dostarczają jedzenie rodakom, którzy koczują w ciężarówkach.
Dla tysięcy kierowców, którzy utknęli w Wielkiej Brytanii, to jedne z najsmutniejszych świąt Bożego Narodzenia w życiu. Ich rodziny zostały w domach, podczas gdy oni spędzają długie godziny w kabinie ciężarówki, czekając na możliwość dalszej jazdy.
Skontaktował się z nami pan Adam Skupnik, który w Wielkiej Brytanii pomaga polskim kierowcom.
Nasz rozmówca wskazuje, że na jednym z lotnisk w okolicach Dover jest zamkniętych za ogrodzeniem ok. 6 tysięcy tirów. "Nie mają prawa się ruszyć, od poniedziałku" - podkreśla pan Adam. Polscy kierowcy mogą jednak liczyć na swoich rodaków przebywających na Wyspach Brytyjskich, którzy skrzyknęli się i rozwożą jedzenie.
- Robimy, co możemy. Oni jedzenia już jako tako mają, są zaopatrzeni. Teraz staramy się dowieźć im ciepłe posiłki. Mają jednak kłopot z lekami
- mówi pan Adam w rozmowie z Niezalezna.pl.
Brytyjska Polonia kontaktuje się i organizuje do pomocy za pomocą kanału "Polonia 24" na jednej z popularnych aplikacji.
"Oni mają tylko nas. Na razie nie mają konkretnych informacji. My tu mamy grupę Polaków, którzy im dowożą jedzenie, załatwiają leki, po szpitalach jeżdżą. Kierowcy są pozamykani w samochodach. W wielu przypadkach mają możliwość opuszczenia legalnie kabiny na 30 minut dziennie, nie mogą nic zrobić"
Pan Adam wskazuje, że niekiedy trzeba przerzucać kierowcom jedzenie przez wysoki, trzymetrowy płot. Potwierdzają to filmy, jakie można znaleźć w sieci, gdzie widzimy, jak dostarczane jest im jedzenie. "To jest normalnie obóz koncentracyjny" - mówi rozmówca Niezalezna.pl.
Obecnie testy na obecność koronawirusa wykonywane są w Dover, na nieużywanym lotnisku Manston oraz na prowadzącej do Dover drodze M20. Negatywny wynik testu jest warunkiem wjazdu do Francji. Rozładowanie zatoru musi jednak potrwać - a to oznaczać może kolejne godziny spędzone na oczekiwaniu.
W całej tej sytuacji warto podkreślić, jak zachowali się Polacy w Wielkiej Brytanii - ich solidarność z rodakami w trudnej sytuacji powinna budzić wielki podziw. Mówią też o tym sami kierowcy, którzy Wigilię spędzali niekiedy w takich warunkach: