Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Omdlenie sprawiedliwości 

Sprawy sędzi Morawiec oraz Romana Giertycha mają ciekawy wspólny aspekt. W jednym i drugim wypadku widzimy, że najgłośniejsi krytycy reformy wymiaru sprawiedliwości są osobiście zainteresowani fiaskiem tej reformy. I to nie dlatego, że oboje wykonują zawody prawnicze – sędziego czy adwokata. A dlatego, że oboje mieli prawo przypuszczać, iż w sądzie przyjdzie im występować nie w roli, do której są przyzwyczajeni.

Bardzo ciekawa jest sprawa pani sędzi Morawiec – szefowej stowarzyszenia sędziów Themis, której Izba Dyscyplinarna SN zdjęła immunitet, aby mogła odpowiedzieć przed sądem na zarzuty prokuratury. Dotyczą one umów, które podpisywała z sądem, zakupów, jakie miały być dokonywane przez sąd w firmie jej brata, a także telefonu komórkowego, który miała przyjąć. Jej sprawa jest odpryskiem innego niebywałego skandalu. Oto zdaniem prokuratury, od 2012 do 2016 roku w krakowskim sądzie apelacyjnym działała zorganizowana grupa przestępcza. W jej skład wchodzili prezesi i dyrektorzy sądów. Grupa założona i kierowana miała być przez Andrzeja P., wówczas dyrektora sądu, a w jej skład wchodził między innymi prezes tego sądu. Grupa opierała swoje działanie na okradaniu budżetu sądu poprzez podpisywanie fikcyjnych umów i kierowanie środków do konkretnych biznesmenów, którzy mieli swego rodzaju monopol na realizowanie zleceń na rzecz sądu. W czasie swojej działalności grupa „przewaliła” dziesiątki milionów złotych. Byli w niej również szefowie sądów z Małopolski i Dolnego Śląska. Kiedy sprawa wybuchła, media relacjonowały, że dyrektor Sądu Okręgowego w Tarnowie miał przyjąć korzyści wartości 231 tys. zł oraz telefon komórkowy za 3 tys. Dyrektor Sądu Okręgowego w Kielcach – 227 tys. zł. Dyrektor Sądu Okręgowego w Nowym Sączu – 170 tys. zł, a dyrektor Sądu Okręgowego w Krakowie – 130 tys. zł. To właśnie w związku z zeznaniami składanymi w tej sprawie pojawiły się zarzuty dotyczące sędzi Morawiec. Prokuratura ma zarzucać jej przywłaszczenie mienia i przyjęcie korzyści majątkowej, co jest o tyle ciekawe, że stanowi przesłankę, z której wynika, iż zorganizowana grupa przestępcza, o której do tej pory wiedzieliśmy, że parała się pospolitym złodziejstwem i kradzieżą pieniędzy należących do wymiaru sprawiedliwości, miała również świetne kontakty z sędziami.

Zarzuty, które ma otrzymać pani Morawiec, dotyczą bowiem nie tylko wątpliwych umów przy polecaniu firmy brata. ale również mają mieć związek z wydawanymi wyrokami. Jak wynika z ujawnionych zeznań, co najmniej jeden świadek mówi o swoim spotkaniu z sędzią przed wydaniem przez nią wyroku w sprawie oraz twierdzi, że telefon, który jej wręczył, był formą „podziękowania” za „sprawiedliwy wyrok”. Dopiero kiedy spojrzymy na to wszystko z dystansu, widać, z jak wielkim skandalem mamy do czynienia. Przez wiele lat w sądzie apelacyjnym jednego z największych polskich miast działała grupa przestępcza. Jej hierarchia była odwrotna do oficjalnej. gdzie prezes sądu nadzorował dyrektora.

W rzeczywistości istniała struktura ważniejsza. Nieoficjalna. W niej to dyrektor jest przełożonym prezesa sądu i gigantycznej grupy innych osób, które razem popełniają przestępstwa w centrum wymiaru sprawiedliwości. W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się, że związki z tą grupą mogła mieć również sędzia, która jest prezesem jednego z największych stowarzyszeń protestujących przeciwko możliwości stawiania sędziów przed sądami. Biorąc to wszystko pod uwagę, tylko pusty śmiech może ogarniać myślącego człowieka, kiedy czyta najnowsze stanowisko europejskich stowarzyszeń sędziowskich – w żałosnym liście wzywają urzędników Komisji Europejskiej, aby ta powstrzymała pociąganie sędziów do odpowiedzialności za pospolite przestępstwa. 

W pewnym sensie podobnie jest ze sprawą Romana Giertycha. Adwokat stojący na czele politycznej krucjaty przeciwko reformie sądów sam ma na tyle poważne problemy z prawem, że kiedy tylko zbliża się do niego prokurator, natychmiast mdleje. Na samą myśl, że będzie musiał odpowiadać na pytania dotyczące pochodzenia własnego majątku oraz interesów z najpotężniejszymi oligarchami w historii III RP. 

 



Źródło: Gazeta Polska

Michał Rachoń