Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Zastawa ministra Boniego

Po ostatnim przyjęciu w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji firma, która je organizowała, nie mogła się doprosić zwrotu naczyń wartych 400 zł.

Po ostatnim przyjęciu w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji firma, która je organizowała, nie mogła się doprosić zwrotu naczyń wartych 400 zł.

Minister administracji i cyfryzacji Michał Boni zaprosił swoich urzędników na przyjęcie. 8 listopada w nowej siedzibie resortu przy ul. Królewskiej w Warszawie na pierwszym piętrze rozstawiono stoły. – Niczego nie zabrakło – mówi „Codziennej” jeden z pracowników resortu.

Pan minister przemówił, pochwalił, wytyczył nowe zadania i wzniósł toast. „Codzienna” chciała się dowiedzieć, co fetowano, ale ministerstwo milczy. Możemy jedynie się domyślać, że świętowano remont i przeprowadzkę Boniego. A było co, bo – jak pisaliśmy – przygotowanie gabinetu dla szefa resortu i biur dla urzędników kosztowało ponad 4 mln zł.

Jednak wszystko, co dobre, szybko się kończy. Przyjęcie dobiegło końca i zaczęły się kłopoty… firmy cateringowej, która organizowała raut. Kiedy kelnerzy zaczęli zbierać talerze,  filiżanki, kieliszki i sztućce, okazało się,  że spora ich część zginęła. Straty obliczono na 400 zł.

Zaczęły się poszukiwania zaginionej zastawy stołowej.Szanowni Państwo, z upoważnienia Dyrektora Biura Dyrektora Generalnego Pana Daniela Kasprzaka, uprzejmie proszę o zwrot wszystkich naczyń zabranych przez Państwa” – mejl tej treści obiegł 12 listopada wszystkich bez wyjątku pracowników.

Apel nie odniósł skutku, więc rozesłano kolejnego mejla. Tym razem nie obyło się bez gróźb. „Przypominam, iż w budynku Ministerstwa działa monitoring, który pozwoli na ustalenie osób będących w posiadaniu poszukiwanych naczyń” – ostrzegała urzędniczka, autorka  elektronicznego listu gończego.

Czym skończyło się dochodzenie? Gdzie podziały się talerze? „Codziennej” nie udało się ustalić. Rzecznik prasowy Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji Artur Koziołek przyznał jedynie, że spotkanie było obsługiwane przez firmę cateringową i zostało sfinansowane ze środków budżetowych. O zaginionej zastawie nie wspomniał ani słowem.

– Cała sprawa z przyjęciem i naczyniami jest żenująca – mówi ze wstydem jeden z urzędników. A znany satyryk Marcin Wolski dostrzega w tej historii objaw kryzysu. – Widać jest już taka bieda, że ministerialnych urzędników nie stać na talerzyki – mówi.


 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Wojciech Kamiński