- Chciałbym zapytać, gdzie jest dzisiaj pani Julia Pitera, która potrafiła zbudować pół swojej kariery politycznej na zakupie dorsza z ministerialnej karty za niespełna 10 czy 20 zł, chciałbym usłyszeć jej opinię na temat tak rozdmuchanych wydatków - mówił, pytany przez naszą reporterkę o koszty wyjazdu Rafała Trzaskowskiego i osób towarzyszących do Brazylii, Radosław Fogiel, zastępca rzecznika PiS i członek sztabu wyborczego Andrzeja Dudy.
Na łamach Niezależna.pl informowaliśmy wczoraj, że Rafał Trzaskowski, obecnie kandydat KO na prezydenta, szef resortu administracji i cyfryzacji w latach 2013-2014, odbył służbową wizytę w Brazylii, która została sfinansowana przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji.
"Celem wyjazdu był udział Trzaskowskiego w jednym z paneli dyskusyjnych podczas dwudniowej konferencji NetMundial - zarządzanie światowym internetem w Sao Paulo (23 -24 kwietnia 2014 r.). Wydarzenie zostało zorganizowane z inicjatywy Prezydent Brazylii (Dilmy Rousseff), w reakcji na doniesienie o masowej inwigilacji w internecie. W organizację spotkania zaangażowały się najważniejsze organizacje techniczne (np. IETF) oraz ICANN"
- pisaliśmy, opierając na wyjaśnieniach wydziału ministerstwa cyfryzacji przekazanych "GPC".
"Wystąpienie Trzaskowskiego trwało ok. 30 minut, a sam panel odbył się 23 kwietnia 2014 r. pomiędzy 11.30, a 13.00; Trzaskowski opowiadał o wolności słowa w internecie"
- informowaliśmy.
Według ustaleń Niezależna.pl, Trzaskowski miał spędzić w Brazylii sześć dni w towarzystwie dwóch urzędników - do kraju wrócił 28 kwietnia 2014 r.
"Z dokumentów wynika, że całkowity koszt podróży i pobytu w Brazylii wyniósł dokładnie 63 128,65 zł. Najdroższe okazały się bilety lotnicze wykupione Trzaskowskiemu. Przelot do Brazylii i z powrotem kosztował ministerstwo ponad 20,8 tys. zł. (...) Dla porównania koszt biletów pozostałych dwóch urzędników MAC wyniósł w sumie nieco ponad 16,5 tys. zł. Podróżowali oni jednak w klasie ekonomicznej"
- pisaliśmy wczoraj.
Radosław Fogiel, zastępca rzecznika PiS i członek sztabu wyborczego Andrzeja Dudy podkreślił, że "warto, żeby media pytały i cieszę się, że to się dzieje, a żeby Rafał Trzaskowski odpowiedział dlaczego ta delegacja trwała trzykrotnie dłużej, niż sama konferencja, na którą pojechał".
Rozumiem, że należy reprezentować państwo na konferencjach branżowych, w tym nie ma nic nagannego, ale jeśli konferencja trwa dwa dni, odbywa się w egzotycznym kraju, a minister, który miał na tej konferencji kilkudziesięciominutowe wystąpienie, przebywa tam 6 dni, a przypomnę - konferencja trwała 2 dni - bardzo chciałbym usłyszeć wyjaśnienia od kandydata PO, jakie jeszcze inne zadania tam wypełniał
- dodał.
Pytany przez naszą reporterkę o koszty wyjazdu, Fogiel przypomniał, że "jak dobrze wiemy, w czasach rządów PO-PSL, kiedy funkcje ministerialne pełnił Rafał Trzaskowski, były poważne problemy z pilnowaniem wypływu pieniędzy".
Teraz widzimy, że jeśli chodzi o liczenie się z publicznym groszem, również w przypadku delegacji ministerialnych, też nie było dobrze. Chciałbym zapytać, gdzie jest dzisiaj pani Julia Pitera, która potrafiła zbudować pół swojej kariery politycznej na zakupie dorsza z ministerialnej karty za niespełna 10 czy 20 zł, chciałbym usłyszeć jej opinię na temat tak rozdmuchanych wydatków. Faktycznie, z tego, co donoszą media - 60 tys. zł za wyjazd 6-dniowy, z czego konferencja trwała 2 dni, to wydaje się być kwota imponująca
- mówił.