Choć obywatele Australii są bardzo zaniepokojeni z powodu rozprzestrzeniania się w tym kraju koronawirusa, to zdaniem wielu z nich, władze bagatelizują zagrożenie. - Do dnia dzisiejszego odbywały się wszystkie masowe imprezy których o tej porze roku jest ogromne zagęszczenie – mówi Stanisław Zdziech, przewodniczący klubu „Gazety Polskiej” w Melbourne.
Koronawirus zaatakował również Australię, gdzie największa sieć supermarketów - Woolworth - wprowadziła niedawno racjonowanie papieru toaletowego. Sprzedaż papieru ograniczono do czterech opakowań na osobę, aby "zagwarantować, iż większa liczba klientów będzie mogła go nabyć". W specjalnym komunikacie dodano, że "umożliwi to skonsolidowanie poziomu zapasów, podczas gdy dostawcy zwiększą lokalną produkcję i dostawy, tak aby zaspokoić większe niż zazwyczaj zapotrzebowanie." Pomiędzy dwoma kobietami doszło nawet do bójki o papier toaletowy.
Ale choć Australijczycy martwią się o swoje zdrowie, to rząd nie wprowadza drastycznych zabezpieczeń.
Wyścigi samochodowe formuły 1 zostały odwołane, ale tylko ze względu na bunt kierowców. Siedmiu z nich zostało zarażonych i zdiagnozowanych pozytywnie na koronawirus, więc nie dało się skompletować składów w zespołach
– mówi Stanisław Zdziech, przewodniczący klubu „Gazety Polskiej” w Melbourne.
Jak opisują Polacy mieszkający w Australii, tamtejsze władze w tej chwili nie wprowadzają niezbędnych ograniczeń, które w tej chwili są wdrażane w większości państw Unii Europejskiej, choć zagrożenie wciąż rośnie.
- Wszystkie galerie handlowe są otwarte. Rząd stanu Victorii, gdzie obecnie mieszkamy, wczoraj oświadczył, że nie widzi potrzeby zamknięcia szkół. A przecież epidemia w liczbie zakażonych rośnie w tempie lawinowym
– dodaje Stanisław Zdziech.
Minister spraw wewnętrznych Australii Peter Dutton poinformował w piątek, że jest zakażony koronawirusem. Okazało się, że Dutton niedawno wrócił z wizyty w Stanach Zjednoczonych, gdzie wziął udział w spotkaniu z urzędnikami z krajów Sojuszu Pięciorga Oczu (USA, Wielka Brytania, Kanada, Australia, Nowa Zelandia).
Zdaniem australijskich Polaków miejscowe władze mogą jednak politycznie skorzystać na panującej pandemii.
- Australijski rząd przyjął okoliczność pandemii jak prezent z niebios. Australia już była w początkowej fazie recesji, więc jest to okoliczność zdejmująca odpowiedzialność z rządu za wyniki ekonomiczne
– uważa Stanisław Zdziech z klubu „Gazety Polskiej” w Melbourne.