Jedno jest pewne - po lekturze książki Sorena Sveistrupa już nigdy nie spojrzymy z beztroską na bawiące się kasztanami dzieci. A gdy jesienią przyjdzie czas w szkołach, gdy uczniowie zaczną na zajęciach technicznych lepić z kasztanów ludziki, mamy gwarantowany dreszcz na plecach. To jednak tylko efekt uboczny powieści "Kasztanowy ludzik" - wciągającego, świetnie napisanego i precyzyjnie skonstruowanego kryminału duńskiego autora.
Ponad 500 stron podróży po Danii: od mrocznej, deszczowej Kopenhagi z dzielnicami, do których strach wejść, aż po piękne krajobrazy kreślone umiejętnie przez Sveistrupa - tak naszkicowane tło powieści jest dodatkowym smaczkiem do poplątanej i wielopiętrowej intrygi. A ta naprawdę trzyma w napięciu. Dla miłośników klasycznego formatu mamy tu styranego, zmęczonego życiem policjanta, a dla tych, którzy lubią publicystyczno-polityczne mrugnięcia okiem, duński autor prezentuje historię lubianej szefowej ministerstwa polityki społecznej i jej porwanej córki (oraz tlący się w tle spór o zakres prywatności i władzy w rodzinach), wreszcie - dla miłośników poplątanych scenariuszy ze zwrotami akcji: szczegółową, przygotowaną akcję z seryjnym zabójcą. Nie mniej interesujący jest sam autor książki - twórca przebojowego serialu "The Killing" emitowanego w ponad 120 krajach i nagrodzonego BAFTA. "Kasztanowy Ludzik" to jego literacki debiut - na tyle udany, że już rozbudził apetyt na kolejne historie spod pióra Sveistrupa.
Opowiadanie o fabule "Kasztanowego ludzika" jest jak z poruszanie się po polu minowym: bardzo łatwo o błąd, który pozbawiłby czytelnika fantastycznej przygody, w której każdy szczegół ma znaczenie, a odpowiedzi, jakie przychodzą nam w naturalny sposób na myśl, mogą wyprowadzić na manowce... I tak się też zresztą dzieje. Wraz ze śledczymi jesteśmy oszukiwani i manipulowani, a odpowiedzi na pytania, gdy już wydają się w zasięgu ręki i wzroku, rozmywają się w duńskiej mgle i mżawce. Niepokój, jaki jest odczuwalny na kartach "Kasztanowego ludzika" jest niemalże namacalny.
Historia nakreślona przez Sveistrupa ma jeszcze jedną dodatkową zaletę: całkiem nieźle rekonstruuje mechanizm, który w życiu dorosłych jest tyleż samo częsty, co nieuświadomiony: mniej lub bardziej szokujące sceny, jakich doświadczamy w dzieciństwie muszą przynieść owoce. Czasem są one piękne i smaczne, innym razem - trudne, ponure, a nawet tragiczne. W "Kasztanowym ludziku" nie ma jednak prostych recept i dróg na skróty (chyba że przez duńskie wertepy za Kopenhagą): także na tym drażliwym i kruchym polu zmierzenia się z własną przeszłością autor posługuje się skalpelem, a nie cepem. I chwała mu za to.
"Kasztanowy ludzik" to powieść z wyższej półki, okraszona naprawdę pasjonującą historią i fenomenalnym klimatem odtwarzającym duńskie zaułki. Zanim wiosenny klimat zawita do nas stałe, temperatura skoczy na dobre, a dzień wydłuży w zauważalny sposób - kryminał Sveistrupa to doskonały wybór na wciąż ciemne wieczory.
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa W.A.B.