Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Krzyk rozpaczy nadzwyczajnej kasty

Protesty w „obronie sądów” i związane z nimi wydarzenia odsłoniły prawdziwe intencje ich organizatorów i części uczestników. Nie chodzi o żadną obronę sądów, lecz o utrzymanie przywilejów nadzwyczajnej kasty. A jeżeli nie będzie ustępstw ze strony ustawodawcy – spodziewajmy się anarchii i destrukcji wymiaru sprawiedliwości.

W ubiegłym tygodniu w całej Polsce odbyły się protesty „w obronie sądów”. Zapowiadane przez kilka dni w różnych miejscach, a szczególnie przez media Agory, nie przy-niosły spodziewanego rezultatu. Owszem, w niektórych miastach zebrało się sporo osób, ale nie można mówić o masowym zjawisku. Powód jest banalny – protestowali głównie wyborcy Koalicji Obywatelskiej, czyli Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej, którzy organicznie nienawidzą PiS. Normalni obywatele, którzy mają krytyczne zda-nie o sędziach i pracy sądów, zostali w domach. A podawana na stronie internetowej Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” informacja, że w manifestacjach uczestniczyło „kilkaset tysięcy osób” to już zwykła fantasmagoria.

Skandaliczne decyzje

Na fatalną ocenę pracy sędziów mają wpływ podejmowane przez nich decyzje i ogłaszane przez nich wyroki. Wystarczy podać kilka przykładów, które każą postawić pytanie: czy rzeczywiście sędziowie działają zgodnie ze składaną przysięgą, podczas której ślubują uroczyście, że będą „jako sędzia sądu powszechnego służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, stać na straży prawa, obowiązki sędziego wypełniać sumiennie, sprawiedliwość wymierzać zgodnie z przepisami prawa, bezstronnie według sumienia, dochować tajemnicy państwowej i służbowej, a w postępowaniu kierować się zasadami godności i uczciwości”?

I tak kilka dni temu w Policach funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali czterech mężczyzn podejrzanych o wyłudzenie 87 mln zł na szkodę spół-ki chemicznej. W trakcie ich zatrzymania jeden z mężczyzn wyciągnął przeładowaną strzelbę i wymierzył ją w funkcjonariuszy; tylko dzięki ich błyskawicznej reakcji nie doszło do tragedii. Prokuratura Regionalna w Szczecinie wy-stąpiła do sądu o zastosowanie wobec podejrzanych aresztu tymczasowego. Sąd nie uwzględnił tego wniosku…

Z kolei pół roku temu sąd w Głogowie nie zgodził się na areszt dla podejrzanego, który miał na swoim koncie wymuszenia rozbójnicze, posiadanie broni i narkotyków. Powodem decyzji sędziego była opinia lekarska wystawiona podejrzanemu… pół roku wcześniej.

Nie dziwi zatem powszechnie panująca opinia, że Temida jest ślepa na jedno oko. Zwłaszcza gdy ma do czynienia z celebrytami. Kamil Durczok – podejrzany o jazdę pod wpływem alkoholu, podrobienie podpisu na wekslu na ponad 2 mln franków szwajcarskich oraz sfałszowanie innych dokumentów bankowych – nie trafił do aresztu, o co wnioskowała prokuratura.

Piotr Najsztub został uniewinniony, mimo że potrącił 77-letnia kobietę na pasach, jadąc samochodem bez ważnych badań technicznych ani ubezpieczenia OC. Ponadto dziennikarz nie miał prawa jazdy. Zdaniem sądu to nie celebryta był winien, ale staruszka, która nie zachowała należytej ostrożności, wchodząc na przejście dla pieszych.

Podobnych przypadków jest znacznie więcej. Podobnie jak przykładów na to, że do aresztu trafiają obywatele z dużo mniejszym bagażem przewinień, np. młodzi ludzie, którzy sfałszowali legitymację szkolną. Nie byli celebrytami lub politykami (jak Włodzimierz Cimoszewicz, który potrącił rowerzystkę i nie miał ważnych badań technicznych samochodu), i dlatego sąd nie był dla nich łaskawy. Zapewne byłoby inaczej, gdyby ci młodzi ludzie byli chociażby celebryckimi dziećmi.

Dążenie do anarchii

Ci sędziowie, którzy są zrzeszeni w Iustitii, marzą o masowych protestach i manifestacjach w obronie ich przywilejów. To właśnie z tego powodu są przez nich kierowane pytania do Trybunału Sprawiedliwości UE – sędziowie liczą, że TSUE swoimi decyzjami sparaliżuje reformę wymiaru sprawiedliwości. Osobiście lub przy pomocy swoich akolitów sięgają po „ulicę i zagranicę”.

Ich ostatnia interwencja spowodowała, że wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Věra Jourová wystosowała do polskich władz list z żądaniem wstrzymania prac nad ustawą o sądownictwie. Intencje są czytelne, o czym świadczą kontakty Jourovej – po upublicznieniu informacji o jej liście w internecie pojawiło się wspólne zdjęcie pani komisarz  z Bartoszem Kramkiem i Ludmiłą Kozłowską z Fundacji Otwarty Dialog. Przypomnijmy, że to właśnie ta fundacja była inspiratorem masowych protestów trzy lata temu „w obronie sądów”, a Bartosz Kramek opublikował manifest „Niech państwo stanie: wyłączmy rząd”, w którym w 16 punktach przedstawił swoistą instrukcję sparaliżowania państwa.

Sędzia wiecowy

Jednym z narzędzi paraliżu są właśnie masowe protesty „w obronie sądów”, które w rzeczywistości okazały się obroną przywilejów nadzwyczajnej kasty. Kasty, która już dawno przestała udawać bezstronność – sędziowie protestują ramię w ramię z tymi, których procesy prowadzą.

Tak było we Wrocławiu, gdzie obok oskarżonego o korupcję Józefa Pioniora (przypominam, że w jego obronie, po postawieniu mu zarzutów, też były protesty KOD) protestował sędzia Marek Górny, który prowadzi proces byłego senatora.

Z kolei w Szczecinie sędzia Grzegorz Kasicki, który będzie orzekał w sprawie Stanisława Gawłowskiego, przemawiając na wiecu, stwierdził, że czuje się „obrażany przed demokratycznie wybrane władze. […] Niestety, od jakiegoś czasu obrażają mnie także pan prezydent, pan premier i posłowie”.

Przedstawiciele środowiska sędziowskiego wmawiają obywatelom, że nad polskim prawem nadzór sprawuje Unia Europejska i należy się odwoływać do TSUE w obronie praworządności. Celowo przy tym pomijają Trybunał Konstytucyjny, którego decyzje są ważniejsze niż unijne prawo. To pokazuje poziom manipulacji i dążenie do zachowania przywilejów za wszelką cenę.

Gang Olsena i ciamajdan

Zbuntowani sędziowie liczyli na mobilizację polityków opozycji, ale okazało się, że na kluczowe głosowanie w Sejmie posłowie opozycji po prostu nie przyszli. Wywołało to wściekłość ich zwolenników, niektórzy w mało wybredny sposób pisali w mediach społecznościowych, co myślą na ten temat. Pojawiły się nawet wpisy, że zanim się zmieni władza, najpierw trzeba wymienić opozycję.

Nie dopisała frekwencja przed Sejmem – nie pomógł apel, aby zwolennicy opozycji przyszli ich wspierać w tracie prac nad „opresyjnymi ustawami” ws. sądów. Po pustym placu hulał wiatr przy dźwiękach rewolucyjnej pieśni „Bella ciao”.

Później było jeszcze gorzej – do mediów przeciekły dialogi między posłami opozycji, nagrane podczas posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości. Rozmowa przebiegała tak:

– Robimy jaja czy nie? – zastanawiał się jeden z posłów opozycji.

– Skoro wszystko mamy uchylać i nie procedować nad tym, no to bądźmy konsekwentni – odpowiadała jedna z posłanek.

– To już takie, wiesz, KOD-ziarskie – ripostował poseł.

– Dopóki nie mamy jakiejś innej strategii wspólnej, to trzymajmy się tej, którą mamy. Nie robimy jaj i nie pracujemy nad projektem, bo jesteśmy za odrzuceniem go w całości – stwierdziła stanowczo posłanka.

Jako żywo przypomina to czasy Ryszarda Petru, który miał się stać liderem opozycji – jak to się skończyło, wszyscy wiemy. A sędziowie Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” muszą współpracować z taką opozycją, bo innej nie mają. I dzięki Bogu, to daje nadzieję na to, że planowana anarchia i „wyłączenie rządu” nie dojdzie do skutku.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Dorota Kania