Na skoczni w rosyjskim Niżnym Tagile podczas ostatniego weekendu Pucharu Świata rządził wiatr. Zawody śmiało można było nazwać rosyjską ruletką. Do loteryjnych warunków pogodowych doszły również kontrowersje związane z rekompensatami punktowymi przyznawanymi niektórym skoczkom. "Punkty dla Ryoyu Kobayashiego to żart" - skomentował nie ukrywający zdenerwowania trener Polaków - Michal Dolezal.
Punkty dla Ryoyu Kobayashiego to żart. Niemożliwe, żeby w takich warunkach odleciał tak daleko. Nie chcę jednak o tym więcej rozmawiać, ponieważ dla nas ważne są skoki. Cały początek sezonu jest wietrzny, ale trzy pierwsze weekendy to już historia. Skoki to dyscyplina sportu na otwartej przestrzeni, więc warunki mają na nią wpływ. Pech chciał, że teraz były takie trzy tygodnie pod rząd. Tej zimy na pewno odbędą się normalne zawody. Potrzebujemy trochę stabilizacji, gdyż same skoki są już dobre i to na tym musimy się teraz skoncentrować
- ocenił Dolezal w rozmowie z portalem skijumping.pl.
Rekompensata dla Kobayashiego w pierwszej serii zawodów w Niżnym Tagile wzbudziła duże kontrowersje. Zastanawiano się czy nie doszło do awarii komputerów.
+7,7 za wiatr dla Ryoyu to chyba najbardziej kontrowersyjny pomiar w historii przeliczników za wiatr w skokach...
— Mateusz Leleń (@LelenMat) December 8, 2019
Komputery oszalały. W tych warunkach wynik nie do pobicia, co oddaje zielona linia dla Tandego, która była chyba... za Uralem #skijumpingfamily #skokitvp pic.twitter.com/E0l62QjNnd
Kolejne zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich odbędą się w Klingenthal 14 i 15 grudnia. Można mieć tylko nadzieję, że w sobotnim konkursie drużynowym i niedzielnym indywidualnym aura będzie bardziej łaskawa dla skoczków, a aparatura pomiarowa nie zawiedzie.