Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Biała Gwiazda na dnie 

Piłkarska Polska zadaje sobie pytanie, czy Artur Skowronek jest cudotwórcą. Nowy trener Wisły Kraków musi posiadać nadprzyrodzone zdolności, żeby wyciągnąć zasłużony klub ze strefy spadkowej i jeszcze zmienić mentalność drużyny. Skoro Maciejowi Stolarczykowi się nie powiodło, jaką gwarancję daje Skowronek? 

To nie tak miało wyglądać w Krakowie. Po przegonieniu zagranicznych hochsztaplerów, wyciągnięciu znanej klubowej marki z łap półświatka i próbie oczyszczenia nadeszły wyniki. 

Do czasu szło nieźle

Wiosna w wykonaniu Wisły była bardzo obiecująca – warto przypomnieć choćby rozbitą Legię Warszawa 4:0 i wygrane derby z Cracovią. Klubowa miotła po przejęciu wpływów przez trio Jarosław Królewski–Jakub Błaszczykowski–Tomasz Jażdżyński wlała nadzieję w serca kibiców. Oto zespół, cudem uratowany przed spadkiem do IV ligi z powodu bankructwa, może z powodzeniem nie tylko utrzymać się w ekstraklasie, lecz także powalczyć o górną ósemkę. A kto wie, po dokonaniu paru mądrych transferów może i europejskie puchary wejdą w grę? Już latem jednak fani Wisły Kraków dostali odpowiedź, że to niemożliwe. Początek sezonu wyglądał jeszcze tak sobie, bez fajerwerków na boisku Biała Gwiazda pokonała m.in. Górnika Zabrze czy ŁKS Łódź. Z tym ostatnim rywalem zagrała zresztą najlepszy mecz w sezonie, wbijając cztery gole i pozbawiając złudzeń beniaminka. Wtedy zazębiało się wszystko – Paweł Brożek mimo 36 lat na karku zaliczył dublet, zbierał owoce swojej pracy boiskowej w postaci nagród indywidualnych, przewodził w tabeli strzelców PKO Ekstraklasy. Rafał Janicki wyglądał na środkowego obrońcę, David Niepsuj niczego w grze nie psuł i dawał konkretne liczby, a Vukan Savićević pokazywał się jako najciekawszy środkowy pomocnik ligi. Wszystko trwało do czasu, bo futbolu nie można oszukać na dłuższą metę. 

Jacy zawodnicy, taka gra: Klemenz, Janicki

Zacznijmy od obrony. Maciej Stolarczyk nie był winny temu, że otrzymał od włodarzy w prezencie Lukasa Klemenza, którego nie chciała Jagiellonia Białystok. Owszem, obrońca świetnie mówi po polsku, co niewątpliwie jest jakimś walorem. Potrafi grać w powietrzu i wybijać piłki. Gdy ma swój moment, czyści wszystko, co napotka na swojej drodze. Problem w tym, że takowych chwil miał może kilka w ekstraklasowej karierze. Ustawienie go na pozycji defensywnego pomocnika przeciwko Legii Warszawa skończyło się największą katastrofą w XXI w. dla Wisły Kraków. Nie on jeden wtedy zawalił, ale rzucała się w oczy nieporadność i brak umiejętności. Gdy do Klemenza dołączymy Rafała Janickiego, to mamy odpowiedź, jak to możliwe, że Wisła traci bramki na potęgę. W dotychczasowych 15 kolejkach aż 26! Bilans szokuje jeszcze bardziej, gdy zestawimy fatalną defensywę z mizerią w ataku. Wisła potrafiła wbić jedynie 14 bramek, większość z nich autorstwa emeryta Brożka. Na półmetku sezonu zasadniczego ekstraklasy można mieć nadzieję, że coś się zmieni i nagle ruszy z kopyta. Jeśli jednak do fatalnych liczb dokłada się katastrofalna gra, trudno oczekiwać cudów. A cudotwórcą z pewnością nie jest Skowronek. 

Dorobek nowego trenera

Dlaczego włodarze Wisły wpadli na pomysł zatrudnienia szerzej nieznanego trenera? Tak naprawdę nie wiadomo. Przewodniczący rady nadzorczej Wisła Kraków SA Tomasz Jażdżyński przyznał, że Skowronek najbardziej odpowiadał im wizją wyjścia z kryzysu. Zatrudniono również jego sztab. Jaki to plan? Zapada głucha cisza. Spójrzmy na CV Skowronka: krótkotrwały epizod w Pogoni Szczecin, Widzew Łódź spuszczony z ekstraklasy w sezonie 2014/2015, następnie pierwszoligowe drużyny. Jeśli już chciano pożegnać Stolarczyka – przecież jednego z najlepszych trenerów w ekstraklasie, który przetrwał największy kryzys w historii Wisły – to przynajmniej można było się postarać o trenera z większym dorobkiem. Skoro drużynie potrzebny jest nowy impuls i rozwiązania, to czy może je zaproponować, przepraszam za wyrażenie, trenerski „żółtodziób”? Po boisku biegają konkretni piłkarze. Trener nie odpowiada za to, że Klemenz kopnie w plecy piłką Janickiego i na odwrót, dzięki czemu Legia wbije bramkę. 

Z tych puzzli nie da się ułożyć pięknego obrazu

Stolarczyk był zmuszony rotować wąskim składem – dodatkowo ograniczonym kontuzjami – do tego stopnia, że przez chwilę pierwszoplanową postacią był 15-latek Daniel Hoyo-Kowalski. Jednym słowem: lepił Wisłę, z czego się tylko dało. To nie wina Stolarczyka, że duet Brożek–Boguski mógłby grać raczej w szachy, a próbuje pomóc Wiśle. Jakub Błaszczykowski nadal jest wybijającym się graczem na tle polskiej kopaniny, ale to nie obciąża konta Stolarczyka, że nie mógł skorzystać z usług skrzydłowego de facto od miesięcy. Marcin Wasilewski nie nadąża za rywalami, bo również jest w wieku emerytalnym dla piłkarza. Vullnet Basha, jeden z najlepszych pomocników ligi, częściej odwiedza gabinety lekarskie niż zieloną murawę. Kamil Wojtkowski woli wymachiwać rękami przed sędziami i klnąć pod nosem po każdym kontakcie z rywalem, zamiast skupić się na dokładnym rozprowadzaniu piłek. Facet, który puka do bram młodzieżówki, powinien wybijać się na tle ekstraklasowiczów, tymczasem wtopił się w tłum. 16-letni Aleksander Buksa to zdecydowanie melodia przyszłości. Krzysztof Drzazga w sezonie 2019/2020 zapomniał o strzelaniu bramek. Chuca (Víctor Moya Martínez) – poza ważnym golem z Górnikiem w debiucie – okazał się pierwszym tak poważnym niewypałem z Hiszpanii. I tu dochodzimy do Pawła Brożka. Napastnik jest w formie, zdobył już siedem goli w ekstraklasie. Młodszy jednak nie będzie, a na murawie gołym okiem widać jego osamotnienie. Wszyscy wymienieni piłkarze nie są najgorszą zbieraniną w ekstraklasie. Ba, stać ich, gdy są w formie, spokojnie na środek tabeli. A mimo to zajmują mało zaszczytne, ostatnie miejsce. 

Na niezbędne zmiany nie ma pieniędzy

Bez kilku rzeczywiście decydujących transferów się nie obędzie. Wiśle natychmiast potrzebny jest lewy i środkowy obrońca, defensywny i ofensywny pomocnik, lewy skrzydłowy w miejsce fatalnego Michała Maka i najlepiej dwóch napastników, żeby odciążyć Brożka. Kasa Wisły świeci pustkami, to, co klub zarobi, musi natychmiast przeznaczyć na spłatę długów. Zatem jeśli dojdzie do dwóch transferów, będzie to cud. Czas pokaże, czy zwolnienie Stolarczyka było zasadne. A może Skowronek okaże się strzałem w dziesiątkę i przemodeluje Wisłę? Wątpię. Szkoda będzie tak wielkiego klubu tułającego się po pierwszoligowych boiskach. Jako kibic Wisły nie wyobrażam sobie takiego scenariusza, ale powoli się z nim godzę. Przecież ŁKS, Pogoń Szczecin, nie mówiąc o Cracovii, również spadały z ekstraklasy i jakoś sobie poradziły. Z jednym zastrzeżeniem: Wisły zwyczajnie nie stać na relegację z rozgrywek. Szkoda byłoby energii i poświęcenia świetnych osób, które przejęły klub z rąk bandytów. Czas, niestety, przygotować się na nadchodzącą katastrofę. 
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Wisła Kraków

Grzegorz Wszołek