Zwycięstwo PiS w wyborach parlamentarnych daje nadzieję na dalszą udaną restrukturyzację górnictwa i dodatkowe pieniądze na transformację śląskiego przemysłu. – Górnicy szczerze się obawiali, że jeśli opozycja wróci do władzy, kopalnie znów będą zamykane, a ich pracownicy zwalniani – uważa ekonomista z Katowic Andrzej Nowaczek.
Nowaczek przypomniał zapowiedzi m.in. liderów Wiosny oraz skutki działalności na Śląsku koalicji PO-PSL, która pozostawiła górniczą branżę z ogromnymi długami. Dlatego górnicy liczyli na wygraną Zjednoczonej Prawicy. Premier Mateusz Morawiecki, który kandydował do Sejmu właśnie z okręgu katowickiego, wielokrotnie podkreślał, że rząd PiS nie pozwoli na nierozsądną transformację systemu energetycznego, a w ślad za tym polskiego górnictwa.
Podobne deklaracje złożyła była premier, a obecnie europosłanka PiS Beata Szydło, która wyraziła przekonanie, że kontynuowanie przyjętej wobec górnictwa drogi oznacza dla tej branży dobrą przyszłość. To ważna deklaracja, albowiem problemem dla górnictwa nadal pozostaje polityka UE.
Europoseł PiS i były wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski uważa, że dalsze reformy na Śląsku będą zależały w dużym stopniu od tego, w jakim zakresie Komisja Europejska i UE zechcą nam pomagać, bo to są duże koszty. Jego zdaniem 5 mld euro, które mają być przeznaczone z unijnego budżetu na wsparcie transformacji regionów górniczych w UE, to kwota zbyt mała. – Musimy walczyć o znacznie więcej – podkreśla.