Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Patriotyzm kultury i przyrody

Miejscowości takie jak Kórnik i Rogalin pokazują, że wielka historia i świetne karty polskiego patriotyzmu pisane są właśnie w mniejszych miejscowościach, dalej od pozostających w centrum publicznych dyskusji metropolii.

Rodzinna Wielkopolska, a ściślej niedalekie okolice Poznania, są mi najbliższą dziejową i patriotyczną skarbnicą. I choć z konieczności w takim stwierdzeniu brzmi sporo patosu, to sprawa jest całkiem praktyczna, choć niepozbawiona romantycznych nut. Taki właśnie patriotyzm przekazuje krajowi nasz region jako swoją cząstkę polskości.

Wielkopolski patriotyzm

Wielkopolska, zapewne także przez swój rolniczy charakter, handlowe i przemysłowe dziedzictwo Poznania, znakomicie łączyła i łączy idee niepodległościowe z przyziemnością pracy u podstaw – także poprzez szacunek dla piękna krajobrazów i architektury, rodzimej przyrody i wszelkiego bogactwa fauny i flory, zrozumienie potrzeby solidnych instytucji, publicznych i prywatnych. Polski patriotyzm pod zaborami nie był kurczowym trzymaniem się przeszłości, ale świadomością, że z pruskim zaborcą trzeba konkurować nowoczesnym rolnictwem, spółdzielczością, przemysłem.

Najbliższe mi miejsca są zbyt skromne, by dłużej zatrzymać przy nich Czytelnika. Powiem jedynie, że w wielkopolskich Manieczkach, dawnym majątku Józefa Wybickiego, w którym zresztą zmarł, staraniem lokalnych społeczników niedawno – nareszcie! – wyremontowano jedyną po nim pozostałą tam pamiątkę. To kaplica, dla swojego kształtu zwana Rotundą, ufundowana przez twórcę „Mazurka Dąbrowskiego” w 1786 r. Zdobi ją prosta inskrypcja: „Deo meo” („Bogu mojemu”). Kaplica miała służyć jako grobowiec rodu Wybickich. Jednak szacowny ziemianin spoczął najpierw w niedalekiej Brodnicy Śremskiej – za tamtejszym kościołem pod wezwaniem św. Katarzyny wciąż znajduje się jego pusty od dawna grób – ale jego szczątki ostatecznie przeniesiono do Poznania, do krypty Zasłużonych Wielkopolan w kościele pw. św. Wojciecha.

PRL rugowała wielkopolską tożsamość

Nieledwie 30 kilometrów dalej, bliżej Poznania, znajdują się dwie miejscowości, w których warto zatrzymać się dłużej. To Kórnik i pobliski Rogalin. Kto zna te miasta jeszcze z czasów PRL, wie, jak bardzo zmieniły się od tego czasu – rozkwitły na nowo, gdy ducha wielkopolskiej przedsiębiorczości i samorządności przestały skuwać PRL-owskie nakazy, zakazy i ówczesna polityka historyczna, przemilczająca sporą część autentycznego dziedzictwa tych stron.

Zarówno pamięć o patriotycznym duchowieństwie, jak i ziemiaństwie była w tamtych czasach skazana na przemilczenie. Tolerowano, owszem, wspomnienie o księdzu Piotrze Wawrzyniaku, bo zbyt głośną był postacią, by o nim zapomnieć. Ale tysiące duchownych-społeczników, jemu współczesnych i nieco późniejszych, po 1945 r. zostało wymazanych z wielkopolskiej pamięci. I dopiero dziś – często na łamach lokalnej prasy, którą znajduję w domu rodziców – pisze się o nich coraz więcej. Podobnie zresztą z lokalnymi politykami i społecznikami z tamtych czasów, często z ziemiańskich rodów.

Paradoksem mojego dzieciństwa w latach 80. w Wielkopolsce było zresztą to, że choćby o Chłopickich i innych XIX-wiecznych wybitnych Wielkopolanach więcej można było się dowiedzieć z „centralnego” podręcznika do historii czy z serialu „Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy” niż z lokalnej pamięci, często nadzorowanej przez PRL-owską nową elitę: partyjnych notabli usadowionych w szkołach, PGR-ach itp. W szkole podstawowej, do której chodziłem, dopiero moja matka, na początku lat 90. XX w., zaczęła organizować piesze rajdy do Turwi, gdzie żył i pracował Dezydery Chłapowski, napoleoński oficer, powstańczy generał, twórca wzorowego majątku rolnego i współtwórca wielkopolskiej pracy organicznej.

Co wspólnego mają Kórnik i Morskie Oko?

Wróćmy do Kórnika, położonego nad malowniczym Jeziorem Kórnickim. Zamek i tamtejsze arboretum to żelazny punkt programu krajoznawczego dla tych, którzy chcą poznać i lepiej zrozumieć Wielkopolskę. Nie bez powodu sam zamek jest oficjalnym pomnikiem historii Polski: jego początki sięgają 1430 r. Przez stulecia służył Górkom, jednemu z najpotężniejszych magnackich rodów w Wielkopolsce. W XVII w. zamek przeszedł w ręce rodu Działyńskich. Jednym z jego najwybitniejszych przedstawicieli był Tytus Działyński, uczestnik powstania listopadowego. Rzecz ciekawa: za udział w zrywie niepodległościowym stracił zamek – ukarany konfiskatą przez Prusaków. Lecz wygrał z nimi proces... i dobra zwrócono. Działyński dbał zarówno o przyrodnicze, jak i kulturowe dziedzictwo polskości – to on założył kórnickie arboretum, sprowadzał także do swojej posiadłości starodruki i rękopisy Fryderyka Chopina oraz Adama Mickiewicza. Dziś w kórnickim zamku znajduje się również biblioteka Polskiej Akademii Nauk. Notabene – po powrocie do Polski Ludowej z emigracji w kórnickim arboretum znalazł zatrudnienie nowy autorytet „Gazety Wyborczej”, czyli Maciej Giertych (jego syn Roman przyszedł na świat w niedalekim Śremie).

Właścicielem kórnickiego zamku był także Władysław Zamoyski, wielkopolski ziemianin, a francuski obywatel, któremu zawdzięczamy Morskie Oko. Zamoyski całe życie walczył o ojczyste sprawy. Najpierw zabiegał o własność polską w Poznańskiem, ale gdy w 1885 r. objęły go rugi pruskie – na mocy ustaw bismarckowskich musiał opuścić Wielkopolskę. Następnie działał w Galicji, gdzie wykupił dobra zakopiańskie, znakomitą większość współczesnych nam Tatr Polskich. Co więcej, w 1902 r. za sprawą jego starań sąd międzynarodowy w Grazu wydał wyrok włączający okolice Morskiego Oka w granice ziem polskich. Także dzięki patriotycznej pracy Władysława Zamoyskiego powstała linia kolejowa Chabówka–Zakopane.

Słówko o Rogalinie

Zwiedzanie kórnickiego zamku i arboretum nie tylko cieszy oko, dostarcza patriotycznych wzruszeń i pozwala odetchnąć płucom wśród przepięknej flory, lecz także daje asumpt do wielu poważnych refleksji nad polskością. A jeśli komuś mało, może przejść się promenadą nad Jeziorem Kórnickim – prowadzącą na piękny taras widokowy na wodzie. Stamtąd już tylko żabi skok na kórnicki rynek, gdzie w cieniu drzew, przy dającej orzeźwienie fontannie można zjeść lody albo obiad w jednej z tamtejszych restauracji.

Zaledwie 12 km od Kórnika (w kierunku Mosiny) znajduje się Rogalin. Tam koniecznie trzeba odwiedzić kompleks pałacowy z przepięknym parkiem i pobliski kościół pw. Marcelina – wybudowany na początku XIX w. na polecenie hr. Edwarda Raczyńskiego. Architektonicznym pierwowzorem dla malowniczo położonej świątyni jest Maison Carree, świątynia rzymska z I w. p.n.e., znajdująca się w Nimes, we Francji. W tym właśnie kościele spoczywają doczesne szczątki Edwarda Raczyńskiego, prezydenta RP na uchodźstwie w latach 19786. Ale więcej o Rogalinie w kolejnym tekście o wielkopolskich patriotach, zabytkach i krajobrazach.
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Kórnik #rogalin

Krzysztof Wołodźko