10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Przeciw chamstwu, przeciw cenzurze

Nie ukrywam, że nie jestem fanem tego, co napisał w felietonie dla tygodnika „Sieci” prof. Aleksander Nalaskowski. Naukowiec, pisząc o marszach równości i ideologii LGBT, używał określeń takich jak „tyfus, dżuma, ospa”, „obleśne baby” i wspominał o ludziach „wierzących, że gwałt to znakomita i uprawniona rozrywka”. Zwolennicy tez profesora udowadniają, że pisał o tym, iż ideologia LGBT jest swoistym rodzajem przemocy symbolicznej.

Być może, tyle tylko że sam Nalaskowski nie popisał się niczym innym, jak słowną przemocą, dehumanizacją i wulgarną retoryką, a tak rozmawiać z nikim się nie da – można ewentualnie przekonać swoich wyznawców, i to tych mniej wyrobionych intelektualnie. Czy jednak naukowiec zasłużył na to, by zostać zawieszonym przez władze Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu? Absolutnie nie. Uniwersytety są podobno ostoją wolności. Także słowa, nawet jeśli jest ono bez sensu, smaku i wyczucia. Profesor Nalaskowski napisał swoje bzdury na własny rachunek i jeśli kogoś kompromituje, to ewentualnie siebie i tytuł, który go drukuje. I nic UMK do tego.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Aleksander Nalaskowski

Wojciech Mucha