Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Rosati przesuwa horyzont żenady

Grzmot oburzenia polityków Platformy Obywatelskiej przetoczył się przez Polskę w związku z lotami byłego już marszałka Kuchcińskiego. W trwającym kilka dni medialnym gradobiciu trudno wskazać, co najbardziej oburzyło polityków tej przywiązanej do wyśrubowanych standardów partii.

Z pewnością nie było to organizowanie przelotów drugiej osoby w państwie w rodzinne regiony, bo wówczas musieliby grzmieć równie głośno w czasie, kiedy sami podróżowali rządowymi samolotami na podobnej trasie pomiędzy Warszawą a Gdańskiem w towarzystwie lidera własnego obozu politycznego. Wówczas jednak grzmotów nie było słychać. Z drobnymi wyjątkami – na jednej z taśm nagranych u „Sowy i przyjaciół” dowiedzieliśmy się, że przeloty na trasie Gdańsk–Warszawa bywały okazją do dyskusji o tym, komu i na co szef daje legendarną „zieloną rękę”. Z pewnością politycy PO nie oburzyli się ze względu na sposób użytkowania państwowego lotnictwa przez marszałka parlamentu, skoro marszałek izby zadumy z ich rozdania korzystał z rządowego samolotu, dbając o dobrostan znajdującego się pod jego opieką czworonożnego przyjaciela. Co oburzyło tak bardzo polityków ze stajni Grzegorza Schetyny, dowiedzieliśmy się ze słów polityka, który swoim życiorysem stanowi żywą emanację tego, czym dzisiaj jest Platforma Obywatelska.

Chodzi o byłego członka instytucji nadzorującej Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, byłego ministra spraw zagranicznych, wieloletniego posła, europosła, a także zasłużonego działacza takich partii jak Sojusz Lewicy Demokratycznej, a wcześniej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, oraz – co przecież w politycznej rzeczywistości postkomunizmu ma znaczenie kluczowe – niejawnego współpracownika komunistycznej bezpieki o pseudonimie „Buyer”, czyli Dariusza Rosatiego. Napisał on na Twitterze tak: „PiS udaje, że nie wie, że tu nie chodzi o loty, tylko o naruszenie procedury HEAD”. I to z pewnością najbardziej bezczelna z wypowiedzi polityków szerokiego obozu postkomuny na ten temat. Jak wiadomo, w Platformie Obywatelskiej troska o procedurę HEAD jest równie oczywista jak wyrok 10 miesięcy w zawieszeniu, skazujący szefa Kancelarii Donalda Tuska Tomasza Arabskiego za tragiczny lot do Smoleńska, w którym zginął polski prezydent. To również ten prominentny polityk Platformy osobiście wykonywał decyzje, które skutkowały żenującymi zarządzeniami o odebraniu w 2008 r. ówczesnemu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu samolotu, kiedy miał lecieć na szczyt UE reprezentować Polskę. O co naprawdę chodzi politykom Platformy, jest jasne. Jak każda opozycja ma prawo na wszelkie możliwe sposoby wskazywać, że obóz rządzący należy zmienić, i to najlepiej na nich. Każdy argument wydaje się stosowny. Jednak kiedy zarzut dotyczący sposobu realizacji procedur bezpieczeństwa lotów podnoszony jest przez środowisko, którego prominentni reprezentanci za to właśnie zostali skazani przez sąd, granica żenady sięga poza horyzont. Zwłaszcza że wszystkie ugrupowania, które reprezentował w swoim długim, politycznym życiu Dariusz Rosati, starannie unikały zakupu samolotów na potrzeby najwyższych władz Rzeczypospolitej. Wiedziały bowiem, że każdy, kto takiego zakupu dokona, prędzej czy później zostanie za taki zakup zaatakowany. 

 



Źródło: Gazeta Polska

Michał Rachoń