Jeśli spojrzeć na to, co się dzieje wśród partii opozycyjnych, to strach pomyśleć, co by było, gdyby Prawo i Sprawiedliwość było ugrupowaniem równie słabym. Gdyby PiS nie było silną partią, to polska scena polityczna przypominałaby tę z lat 90.: ze skłóconymi, dbającymi tylko o siebie partiami.
Gdyby jeszcze tym wszystkim trząsł ktoś w rodzaju Lecha Wałęsy – bylibyśmy naprawdę w ciemnej... dolinie. A tymczasem w stabilnie rozwijającym się kraju radykalizująca się znów wokół haseł obyczajowych lewica chętnie krzyczy o faszyzmie, a liberalne media z radością to podchwytują. Niektórym umknęło nawet to, że policja w Białymstoku zrobiła szybko porządek z chuliganami zakłócającymi Marsz Równości. Czyli zachowała się tak, jak należy w pełni demokratycznym kraju. Państwowy faszyzm? Tylko w waszych głowach, byli przyjaciele z lewicy.