Jedną ze starych katolickich tradycji, wciąż w Polsce kultywowanych, są wielkanocne śniadania dla osób bezdomnych i samotnych. Dla bardzo wielu ludzi są jak promyk nadziei. To prawdziwy dar ludzkiej życzliwości w świąteczny czas – dobry obyczaj spotyka się z nim z religijnym nakazem i duchową potrzebą. Takie wielkanocne śniadania, podobnie jak wigilie dla samotnych i bezdomnych, wprost wiążą się z jednym z największych darów, jakie chrześcijaństwo przyniosło ludzkości – miłosierdziem wobec słabych i tych, co źle się mają.
W świąteczny czas wielkanocne śniadania odbyły się jak zwykle w wielu miejscach w Polsce. Smuci, że takie nowiny, traktowane jak oczywistość, znikają zwykle pod zalewem wszelkich skandalizujących newsów. Cieszy, że to wciąż żywe tradycje. Żywe także dlatego, że nawet w trudniejszych dla siebie czasach Kościół wciąż uczy nas, że dzielenie się z ubogimi, samotnymi, niezaradnymi życiowo jest większym dobrem. Wbrew kulturze bezrefleksyjnej hiperkonsumpcji.