Parlament Europejski poparł propozycje nowych przepisów w sprawie przewoźników drogowych. Sprawa dotyczy kontrowersyjnych regulacji niekorzystnych dla Polski i krajów regionu, które zakładają m.in. objęcie przewoźników drogowych przepisami o delegowaniu pracowników. Nowe przepisy są niekorzystne dla polskich firm. Głosowanie odbyło się w sposób łamiący regulamin, a kuriozum głosowania wyjaśnił w rozmowie z Niezalezna.pl eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Czarnecki.
Parlament Europejski poparł propozycje nowych przepisów w sprawie przewoźników drogowych. Sprawa dotyczy kontrowersyjnych regulacji niekorzystnych dla Polski i krajów regionu, które zakładają m.in. objęcie przewoźników drogowych przepisami o delegowaniu pracowników. Nowe przepisy są niekorzystne dla polskich firm.
Łamiąc własny regulamin i będąc pod polityczną presją PE przyjął pakiet mobilności; będziemy z pewnością skarżyć tryb głosowania do Trybunału Sprawiedliwości UE
– powiedział po głosowaniu europoseł Kosma Złotowski (PiS).
W rozmowie z Niezalezna.pl eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki podkreślił, że "po raz trzeci w tej kadencji PE całkowicie złamano regulamin europarlamentu oraz unijne traktaty".
Po raz pierwszy miało to miejsce, kiedy w nocy zmieniono reguły wbrew wszelkim praktykom i regulaminowi PE, kiedy w lutym zeszłego roku odwoływano mnie z funkcji wiceprzewodniczącego europarlamentu. Drugi raz - kwestia 2/3 i art. 7 przeciwko Węgrom. Trzeci raz - kiedy zmuszono posłów do głosowania tysiąca poprawek do pakietu mobilności, a te tysiąc poprawek zrobiono blokami nie w sensie merytorycznym, a nazwiskami, tak więc np. jeśli ktoś zgłaszał poprawkę X, Y, Z i jeszcze jakąś "Ń", co powodowało, że nie głosowało się merytorycznie, a jeśli ktoś zgłaszał poprawkę nieco inną, podobną, to musiało to być i tak głosowane oddzielne. Po raz pierwszy zrobiono głosowanie blokami-nazwiskami
- dodał.
Europoseł Czarnecki wskazał, że "tutaj chodzi o 500 tys. ludzi w Polsce".
Polska jest numerem jeden w branży firm transportowych, które świadczą usługi wożąc towary we Francji, Niemczech, Austrii, między tymi krajami. To polskie firmy transportowe opanowały ten rynek. W wyniku tego była ta regulacja, pod wpływem trzech stolic: Paryża, Berlina i Wiednia. To jest niekorzystne, ponieważ ogranicza możliwości polskich firm pod pretekstem "dbajmy o kierowców", a de facto obciąża się polskie firmy dodatkowymi kosztami, każąc płacić dodatkowe podatki w krajach, gdzie dana firma jeździ i w ten sposób w sposób sztuczny wyrównuje się konkurencję
- wyjaśnił eurodeputowany PiS.