Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

W poszukiwaniu nowej tożsamości po wygranej z IS. W Iraku jest szansa na pokój

W Iraku można zauważyć pozytywne podejście do irackiej tożsamości narodowej jako czegoś, co stoi ponad podziałami sektariańskimi, religijnymi czy etnicznymi. Obecnie podejmuje się próby stworzenia takiej tożsamości, opierającej się nie tylko na tożsamości arabskiej, lecz także kurdyjskiej. Kurdowie jak na razie podchodzą sceptycznie do tego, aby nazywać się Irakijczykami, ale to może się zmienić - mówi Witold Repetowicz, autor książki "Allah Akbar. Wojna i pokój w Iraku".

Witold Repetowicz
Witold Repetowicz
arch. niezalezna.pl

Dlaczego u niektórych Irakijczyków można spotkać się z twierdzeniem, że za czasów Saddama Husajna było lepiej?

Gdyby zagraniczny dziennikarz w połowie lat 90. pojawił się w Polsce, to mógłby się spotkać z hasłami typu „Komuno, wróć”. Wynikało to z nostalgii za komuną, związanej z rozczarowaniem procesem transformacji. Podobna sytuacja miała miejsce w Iraku, z tym że ta transformacja była dużo bardziej złożona i skomplikowana. Była tam wojna domowa i okupacja. Co więcej, przez te 15 lat Amerykanie popełnili wiele błędów, co wpłynęło na masową korupcję i zmniejszenie poczucia bezpieczeństwa. Choć trzeba zaznaczyć, że państwo irackie było w złym stanie już w 2003 r., m.in. ze względu na złe zarządzanie Saddama Husajna oraz politykę sankcji USA. Dlatego moim zdaniem łatwiej jest tęsknić za tym, czego nie ma, i idealizować przeszłość, do której się nie wróci. Sama natomiast tęsknota za Saddamem była najbardziej słyszalna wśród sunnitów, którzy stanowią około 20 proc. społeczeństwa i rządzili jako mniejszość w czasach dyktatury.

A czy zgodzi się Pan ze stwierdzeniem, dotyczącym tego że Irakijczycy skazani są na rządy autorytarne i jest to jedyny skuteczny sposób, którym można rządzić tym krajem?

Jeżeli chodzi o mit silnej ręki to taka osoba pojawiła się po obaleniu Saddama Husajna. Był to premier Nuri al-Maliki rządzący w latach 2006 – 2014. Polityk ten chciał oprzeć swoje rządy na dyktaturze większości szyitów i konsolidacji władzy. Jego działanie doprowadziło do katastrofy, którymi były protesty z 2013 roku w Anbarze przechwycone przez Al-Kaidę a następnie powstanie i wzrost potęgi tzw. Państwa Islamskiego (IS). 

Czy mógłby się Pan odnieść do haseł dotyczących tego, że Irak to sztuczny twór powstały na mocy umowy Sykes-Picot z 1916 r. pomiędzy Wielką Brytanią a Francją?

Twierdzenie to podnoszone było nie tylko przez tzw. Państwo Islamskie, lecz także niektórych zachodnich ekspertów. Ci, którzy kwestionowali istnienie Iraku oraz odwoływali się do umowy Sykes-Picot, w której Brytyjczycy i Francuzi stworzyli sztucznie narysowaną mapę złożoną z byłych prowincji Imperium Osmańskiego, sami zaczęli tworzyć mapy nowego podziału Bliskiego Wschodu. Nie liczyli się z opinią publiczną w Iraku. Kreślony przez nich Sunniland nigdy nie był traktowany poważnie przez samych Irakijczyków. Sunnici przez pewien czas witali IS z otwartymi ramionami, ale nie ze względu na wspomniany Sunniland, ale nadzieje dotyczące przejęcia kontroli nad Bagdadem. Do IS przyczepiła się stara gwardia powiązana kiedyś z Saddamem Husajnem. Mieli w planie, żeby pozbyć się islamistów, dogadać się z Saudami i Emiratami, którzy nie chcą demokratycznego Iraku, i wrócić do sytuacji sprzed roku 1990. Gdy sunnici zobaczyli, że realizowany jest inny projekt, większość z nich przestała popierać IS.

Jak wygląda w Iraku stosunek do mniejszości religijnych, w tym chrześcijan?

Pokojowa koegzystencja religii jest możliwa. Problemy Iraku po 2003 r. nie wynikały z ogólnej wrogości muzułmanów do chrześcijan, ale ze spadku bezpieczeństwa. O ile muzułmanie mieli za sobą różne organizacje, a struktury plemienne oddziały paramilitarne, które mogły stanąć w ich obronie, o tyle chrześcijanie takich atutów nie mieli. Zdarzały się ataki Al-Kaidy na świątynie chrześcijańskie. Napaści te jednak spotykały się z ostrą reakcją, zwłaszcza szyickich przywódców religijnych.

Czy podejście szyitów i sunnitów różni się do mniejszości religijnych?

Ogólnie szyici mają bardziej otwarty stosunek do chrześcijan. Widać to wyraźnie w krajach zdominowanych przez szyitów. Wynika to z wielu powodów. Oczywiście nie oznacza, że nie ma problemów między tymi grupami. Szyici nie mają czasami  świadomości, że nie idąc na kompromisy mogą dyskryminować chrześcijan. W Iraku szyici zdecydowali się na delegalizację alkoholu. Okazało się że uderza to bardzo ekonomicznie w chrześcijan. Zdecydowano się po cichu wycofać z tej ustawy. Jeśli zaś chodzi o sunnitów to Mosulu w ostatnich latach przez nadejściem IS dochodziło do negatywnych zmian jeśli o islam głównie pod wpływem ideologii sączonej przez wahabitów. Zasadniczo jedank sunnici iraccy są sufitami co również wpływa na inny stosunek do innych grup religijnych niż w Arabii Saudyjskiej gdzie są nietolerancyjni i radykalni wahabici. 

Co się stało, że zaledwie w ciągu kilku lat armia iracka, która jeszcze w czerwcu 2014 r. uciekała przed terrorystami z tzw. Państwa Islamskiego z Mosulu, przeszła tak duże zmiany?

W roku 2014 dążenie do dyktatury premiera Nuriego al-Malikiego i judzenie ze strony państw Zatoki Perskiej powodowało, że narastały podziały sektariańskie w Iraku. Armia nie miała morale. Ludzie nie garnęli się do wojska, aby walczyć, ale żeby być w warstwie uprzywilejowanej, żeby zarobić. Wielu mogło postrzegać armię iracką jako zlepek pewnych grup stworzony przez Amerykanów. W trakcie wojny z Państwem Islamskim doszło do przemiany mentalnej narodu. Irakijczycy, zarówno szyici, jak i sunnici, zauważyli, że sektarianizm ich niszczy. Nie bez znaczenia była zmiana nastawienia do Iraku po 2016 r. krajów Zatoki Perskiej. Widziały one, że pogłębiona destabilizacja tego państwa zwiększa wpływy irańskie. Nie należy tutaj zapominać o fatwie ajatollaha Sistaniego wzywającej do dżihadu obronnego. To dało asumpt do stworzenia również oddziałów Al-Haszd asz-Szabi (Sił Mobilizacji Ludowej). To wszystko spowodowało, że armia iracka się zmieniła. Kolejne wygrane bitwy – zwłaszcza ta największa, bitwa o Mosul – dały tej armii pewien etos. W czasie wojny z tzw. Państwem Islamskim udowodniła ona, że jest armią wszystkich Irakijczyków. Jednym z kluczowych dowódców w walkach o Mosul był sunnita i Kurd gen. Fazil Barwari.

Chciałbym się również spytać o fenomenie z jakim spotkał się Pan będąc korespondentem wojennym w Iraku.Chodzi mi mianowicie o opisaną w książce działalność tzw. fixerów, którzy pomagają dostaniu się w pobliże frontu i ułatwiają kontakty z lokalnymi wojskami?

Przemysł ten w czasie wojny z IS bardzo się rozwinął. Poza dobrymi fixerami pojawili się tacy, którzy chcieli sobie dorobić. Byli przekonani, że po tych samych stawkach, które były gigantyczne wynoszące około 500 dolarów dziennie mogą oferować swoje usługi. Tak duże koszty dot. wynajęcia fixerów spowodowane były m.in. działalnością dużych telewizji, które były w stanie płacić kilkaset dolarów. Mimo że zrozumiałe jest, że w warunkach wojennych fixerzy chcą zarobić, gdyż ryzykują życiem to w wielu przypadkach nie mieli oni żadnych umiejętności i są zwykłymi naciągaczami. W ramach Al-Haszd asz-Sza'abi działała Alam al-Harbi agencja wojenna, która ściągała na front szyicki dziennikarzy. To była dobra okazja by odkłamywać propagandę na temat tej formacji.

Jak wygląda odbudowa zniszczonych prowincji, takich jak Anbar czy Niniwa?

Na odbudowę potrzeba ogromnych środków, których Irak w tej chwili nie ma. Niemniej dzięki pomocy międzynarodowej powoli odbudowywane są miasta w Anbarze i Niniwie oraz miasta chrześcijańskie, takie jak Tel Afar. Sytuacja zatoczyła koło i miasto funkcjonuje normalnie. Za odbudowę odpowiedzialni są w głównej mierze Węgrzy oraz polska Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Warto zaznaczyć, że jeżeli ludzie mają jak wrócić w do Iraku, to nie potrzebują migrować do Europy.

Jak wyglądają kwestie związane z bezpieczeństwem w Iraku po zwycięstwie nad ISIS ogłoszonym w grudniu 2017 r.?

Od 2017 r. bezpieczeństwo w Iraku znacznie się poprawiło. Widać to w danych statystycznych ONZ. W czasie wyborów parlamentarnych mimo gróźb ze strony Państwa Islamskiego nie wybuchła żadna bomba.

Z czego wynika wzrost poczucia bezpieczeństwa w Iraku?

Pozytywnie na bezpieczeństwo Iraku wpływają z jednej strony skuteczność służb ograniczających zdolności działania terrorystów, a z drugiej strony zmiana w mentalności Irakijczyków. Nie należy również zapominać o roli, którą odgrywają w zapewnieniu porządku publicznego i bezpieczeństwa milicje szyickie. W Bagdadzie mit niebezpiecznego miasta podtrzymują zagraniczne firmy ochroniarskie obawiające się o swoje kontrakty. Utrzymują wśród cudzoziemców pracujących w Bagdadzie przeświadczenie, że muszą oni jeździć w opancerzonych samochodach i poruszać się z obstawą kilkunastu ochroniarzy. Przez to też w Iraku została wydzielona zielona strefa, która prowadzi tylko do antagonizacji społeczeństwa.

Jak wygląda zaangażowanie Polski na miejscu?

Bardzo dobrze, że minister Macierewicz zdecydował się wysłać polskich żołnierzy na misje szkoleniowe w Iraku. Nikt nie ma do tego zastrzeżeń. Zostały one dobrze odebrane również przez tych, którzy walczyli kiedyś z Polakami. Ponadto zmieniono decyzje poprzedniego rządu i otworzono ambasadę w Bagdadzie, w której obecnie pracuje jedynie kilka osób. Nie może być tak, że w Iraku, z którym łączą nas tak silne więzy, Polska jest prawie nieobecna. Odbija się to m.in. na stosunkach handlowych z Irakiem, który chce je rozwijać. Jest również duża dysproporcja, jeśli chodzi o wizyty państwowe. W ostatnich latach w Polsce był prezydent Iraku, szef MSZ, minister ropy. Z kolei jedynym od kilku lat przedstawicielem polskiego rządu w Iraku była minister Kempa, która pojawiła się tam na początku grudnia ub.r. Moim zdaniem szef polskiej dyplomacji powinien pojechać z wizytą do Iraku.

A co z Iranem?

Dopóki dopóty Irak rządzony jest przez Irakijczyków a nie przez dyktaturę mniejszości to relacje pomiędzy Teheranem a Bagdadem będą co najmniej poprawne. Nie oznacza to jednak że szyici iraccy chcieliby być wasalami Iranu. Rządzącym w Teheranie z kolei nie zależy na tym aby Irak był silny i zbyt stabilny ale z drugiej strony chcą żeby była wojna domowa i rozpowszechniony terroryzm ponieważ jest to również zagrożenie dla Iranu.

 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie,

#Witold Repetowicz #wywiad #Irak #Iran

Paweł Kryszczak