Na warszawskiej ulicy ginie znany aktor prowadzący kultowy program telewizyjny dla dzieci. Niedoświadczona dziennikarka pudelkowatego portalu zaczyna prowadzić prywatne śledztwo. Ktoś przejmuje jej komputer, niszczy jej dotychczasowe życie, publikując kompromitujące zdjęcia. Niezły początek kryminału?
Jakub Szamałek ma 33 lata. A na LubimyCzytać anonsowany jest tak: „Pisarz, scenarzysta studia CD Projekt RED (producent serii gier »Wiedźmin«). Absolwent Oksfordu, doktor archeologii śródziemnomorskiej Uniwersytetu w Cambridge, stypendysta Fundacji Billa i Melindy Gatesów. Autor trylogii kryminalnej o ateńskim detektywie Leocharesie. Za książki z tej serii otrzymał Nagrodę Wielkiego Kalibru Czytelników (2011: "Kiedy Atena odwraca wzrok" #PatronatLC, 2016: "Czytanie z kości"). Zaliczony przez fundację Res Publica, Google i "Financial Times" do grona stu młodych liderów Europy Centralnej i Wschodniej”. Imponujący biogram jak na trzydziestokilkulatka.
Powieść "Cokolwiek wybierzesz" też czyta się z przyjemnością. Doskonały jest na przykład koncept programu dla dzieci, który prowadzi ginący na początku powieści aktor. Taki program w latach 90. naprawdę zrobiłby w polskiej telewizji karierę. Autor doskonale rozumie, że czysta fiction należy dziś do przeszłości. Edukuje więc czytelnika podstawową wiedzą na temat tajemnic sieci i hakerskich chwytów. Robi to w sposób zrozumiały, więc przeciętny użytkownik komputera przyjmuje tę wiedzę z wdzięcznością.
Szamałek, oddając korporacyjne klimaty warszawki, kpi z prawicy. I robi to nieźle, bo mimochodem. Oczywiście poczucie wyższości jego mainstreamowych bohaterów skrywa kompleksy niższości. Masa indywidualistów skrojonych według jednej sztancy daje sobą manipulować – przy pomocy kija kredytów i marchewki wmawianej wyjątkowości. Cóż, tradycje trzech pokoleń wychowanych na kpiącym z wierzącego kołtuna tygodnika „Polityka” zobowiązują. Jednak Szamałek nie jest w tym natrętny. Powieść skrzy się inteligentnymi obserwacjami, psychologiczny profil głównej bohaterki jest dość wiarygodny.
Oczywiście przed autorem dużo pracy. Pisze swobodnie, jednak kryminał musi mieć klimat. Nie przez przypadek czytamy Skandynawów. Nawet lewicujący autorzy potrafią nasączyć frazy swoich powieści mrocznym tłem, wypełnić ich karty specyficzną atmosferą. Proza Szamałka jest przezroczysta. Widzimy rzeczywistość, którą opisuje, ale jej nie czujemy. Nie wczepia się ona w naszą wyobraźnię, choć opisana jest sprawnie. Są konkret, uogólnienie, nie ma jednak skazy. Czerwonej kropki. Jak mówił mistrz do adepta: namaluj to po bożemu, a potem spieprz. Być może Szamałek po prostu musi przestać być prymusem.