Poznaliśmy zwycięzców najważniejszej polskiej nagrody muzycznej. Uhonorowano Roberta Brylewskiego, giganta naszej muzycznej historii i artystów, którzy do tego miana musieliby aplikować setki lat. Czasami też trudno zrozumieć, dlaczego artyści nagradzani są za swoje najgorsze albumy. Cóż, logika nagród.
Największym wygranym tegorocznych Fryderyków jest Dawid Podsiadło. Utalentowany brylant w rękach wielkich pieniędzy. Otrzymał 10 nominacji, zdobył 6 nagród. Jego płyta została doceniona w kategoriach Album roku – pop oraz Najlepsza oprawa graficzna. Podsiadło i Bartosz Dziedzic zostali kompozytorami roku. Ten pierwszy został też autorem roku.
Flagowy utwór ubiegłorocznej trasy koncertowej Męskie Granie – „Początek” w wykonaniu Dawida Podsiadły, Krzysztofa Zalewskiego i Korteza – zdobył Fryderyka w kategorii Utwór roku. Nagrodę ode-brał Krzysztof Zalewski. – Dziękuję chłopakom i całej Orkiestrze Męskiego Grania. Dzięki niej się dobraliśmy, a takich trzech, jak nas dwóch, to nie ma ani jednego – powiedział. Klip do „Początku” w reżyserii Tadeusza Śliwy został teledyskiem roku.
Fryderyk za rockowy album roku przypadł zespołowi Lao Che, za fonograficzny debiut roku – zespołowi Tulia, za album roku pop alternatywny – Meli Koteluk. Warszawskie Combo Taneczne docenione zostało za album folk muzyka świata, a Stanisława Celińska za muzykę poetycką. Za jazzowy album roku Fryderyka przyznano formacji Marcin Wasilewski Trio. Za całokształt pierwszego Złotego Fryderyka odebrał w sobo-tę legendarny zespół Skaldowie, który zadebiutował w 1965 r. Drugiego – pośmiertnie – Robert Brylewski.
Największe skandale wywołała jednak transmisja z przyznawania nagrody. Nagrody w 14 kategoriach rozdano jeszcze przed transmisją ceremonii – w tym w takich kategoriach jak hip hop i metal. Widzowie i internauci byli niezbyt zadowoleni z takiego kształtu prezentowania gali w TVN. W sieci zawrzało. Z licznych wpisów w internecie wynika, że wielu oglądających za żenujące uznało żarty prowadzącego Rafała Paczesia, całą transmisję nazwano amatorską, producentom ceremonii wytknięto liczne wpadki, w tym problemy techniczne, które opóźniły występ Artura Rojka oraz Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”. Jednak najbardziej widzów zdenerwowała decyzja o przyznaniu nagród w kategorii album hip hop poza anteną. Gatunek, który obecne uważa się za jeden z popularniejszych w Polsce, został potraktowany jak muzyka gorszej kategorii – pisało wielu zdenerwowanych widzów. Fanów trudno zadowolić.