PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Czego małpa nie może zrobić

Żadne małpy nie były w stanie obrazić Jana Olszewskiego. Ani w czasie PRL, ani tym bardziej po jego upadku. Co nie znaczy, że nie próbowały.


„To był przedwojenny sędzia w Siedlcach, Zdzisław Łukaszkiewicz, spotkaliśmy się w toalecie, wtedy było jeszcze takie przekonanie, że tam nie ma podsłuchów. I on do mnie podszedł, przedstawił się i powiedział: »Kolego – obserwuję kolegę od dwu tygodni, kolega tu jest nowy, widzę, że kolega ciągle nie może się zorientować, co się dzieje i z czym mamy do czynienia. Ja koledze dam dobrą radę. My tu jesteśmy po prostu w niewoli u małp. I proszę pamiętać. Małpa może Panu zrobić wszystko. Każdą krzywdę. Może sponiewierać, pobić, skopać, nawet może pana zabić. Tylko małpa jednej rzeczy nie może Panu zrobić. Nie może Pana obrazić. Po prostu dlatego, że jest małpą. I niech Pan to zapamięta, to Panu będzie z tym naprawdę dużo lżej«. Porada sędziego Łukaszkiewicza pozwoliła nie tylko przetrwać ten rok, kiedy musiałem się przemęczyć w ministerstwie, ale przyjąłem ją jako obowiązującą właściwie do końca istnienia PRL i to przynosiło dużą ulgę”. 

To anegdota, którą Jan Olszewski opowiedział dziennikarzom Polskiego Radia – Dorocie Truszczak i Andrzejowi Sowie. Dotyczy czasu, kiedy Jan Olszewski po studiach pracował w komunistycznym Ministerstwie Sprawiedliwości. Małpy z tej anegdoty towarzyszyły Janowi Olszewskiemu w zasadzie przez całe jego życie. Nie tylko w czasie, kiedy bronił ofiar komunistów w stalinowskich sądach, nie tylko wówczas, gdy pomagał ofiarom represji w latach 70, nie tylko wtedy, kiedy stawał naprzeciw prokuratorów Jaruzelskiego, którzy w procesie domniemanych zabójców błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki próbowali sugerować współodpowiedzialność księdza za zbrodnię, jakiej był ofiarą. To m.in. wówczas głosem małpy przemawiał ukrywający się pod pseudonimem sługa reżimu Jerzy Urban, który kilkadziesiąt lat wcześniej, jeszcze jako początkujący komunista i kapuś UB, spotykał Jana Olszewskiego w Klubie Krzywego Koła czy redakcji tygodnika „Po prostu”. Jednak ani ta małpa, ani inne małpy nie były w stanie obrazić Jana Olszewskiego. Ani w czasie PRL, ani tym bardziej po jego upadku. Co nie znaczy, że nie próbowały. Małpy usiłowały obrażać Jana Olszewskiego z jeszcze większą siłą po tak zwanym upadku komunizmu. Już z łamów rzekomo wolnych mediów.

Dlaczego? Głównie dlatego, że wizja uwolnienia Polski od wszelkich wpływów małp z anegdoty była głównym motorem polityki, jaką Jan Olszewski prowadził po 1989 r.

Powodem powtarzających się wrzasków małp był program rządu, na czele którego stał Jan Olszewski. Rządu, który przez pół roku swojego istnienia wyznaczył Polsce kurs na NATO, na Unię Europejską oraz na otwarcie archiwów komunistycznej bezpieki, których tajemnice małpy chciały utrzymać na zawsze zamknięte przed oczami wolnych ludzi.

 



Źródło: Gazeta Polska

Michał Rachoń