Kreml nerwowo reaguje na kryzys polityczny w Wenezueli. W tym południowoamerykańskim kraju w następstwie wielotysięcznych manifestacji i zamieszek chwieje się władza wspieranego przez Rosję socjalisty Nicolása Maduro.
Prezydent Rosji Władimir Putin osobiście zadzwonił w czwartek do Maduro, by wyrazić swoje poparcie dla „prawowitych władz” Wenezueli. Z kolei rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow potępił „próbę uzurpacji władzy” w reakcji na oświadczenie popieranego przez opozycję i m. in. przez Stany Zjednoczone przewodniczącego parlamentu Juana Guaidó, który ogłosił się w środę tymczasowym prezydentem.
Rosja, która wpakowała w ten kraj miliardy dolarów, stoi w obliczu groźby utraty wszelkich wpływów w wypadku zmiany reżimu. Ma więc zamiar bronić Maduro do upadłego.
Pojawiły się informacje o wysłaniu do Wenezueli rosyjskich najemników, którzy wzmocniliby ochronę Nicolása Maduro. Według źródeł cytowanych przez Agencję Reutera do Caracas poleciało 400 członków tzw. grupy Wagnera – formacji stworzonej przez pułkownika specnazu GRU Dmitrija Utkina (pseudonim Wagner) do działań poza granicami Rosji. Dotychczas najemnicy Wagnera brali udział w operacjach na Ukrainie, w Syrii, Sudanie, Republice Środkowoafrykańskiej i Libii.
W grudniu ub.r., podsumowując efekty swojej (czwartej od objęcia władzy w 2013 r.) wizyty w Moskwie, Maduro z zadowoleniem mówił o nowych rosyjskich inwestycjach w wenezuelski sektor naftowy, które miały przekroczyć 5 mld dol. Dodatkowo kolejny miliard miał zostać przeznaczony na doinwestowanie firm odpowiedzialnych za wydobycie ropy. Moskwa zobowiązała się też dostarczyć do Wenezueli 600 tys. ton zboża. Kreml wspiera socjalistyczny reżim w Caracas, borykający się z katastrofalnym kryzysem gospodarczym, mając nadzieję na przyszłe zyski z wydobycia ropy. Przejęcie władzy przez opozycję może te plany zniweczyć.
W czwartek na moskiewskiej giełdzie kurs akcji koncernu Rosnieft, rosyjskiego giganta naftowego, zaczął spadać po tym, jak pojawiły się informacje o poparciu dla Guaidó ze strony władz USA i krajów Ameryki Łacińskiej.
Zarządzany przez Igora Sieczyna rosyjski koncern aktywnie inwestował w Wenezueli i posiadał udziały w państwowej kompanii naftowej PDVSA. Od 2016 r. Rosnieft przelewał na konta PDVSA środki za dostawy, które miały być zrealizowane w przyszłości. W ten sposób Wenezuelska firma otrzymała od Rosjan kredyty na ogólną sumę 6 mld dol.
Swego czasu cieszący się zaufaniem Putina Sieczyn miał przekonać poprzednika Maduro, Hugona Cháveza, do uznania niepodległości Abchazji i Południowej Osetii – gruzińskich prowincji okupowanych przez Rosję po wojnie w 2008 r. W zamian Wenezuela otrzymała kredyt na dostawy rosyjskiego uzbrojenia. Ogółem według różnych szacunków Rosja zainwestowała w Wenezueli od 17 do 25 mld dol.
Socjalistyczny reżim w Caracas był dotychczas największym w Ameryce Łacińskiej importerem rosyjskiego uzbrojenia. Ocenia się, że w czasie rządów Cháveza i Maduro Moskwa dostarczyła tam broń wartą nawet 11 mld dol. Dostawy obejmowały zarówno automaty Kałasznikowa (100 tys. sztuk), jak i ciężki sprzęt – bojowe wozy piechoty BWP-3, transportery opancerzone BTR-80, czołgi T-72B1W, samobieżne haubice „Msta”. Wojska OPL Wenezueli dysponują rosyjskimi rakietami przeciwlotniczymi Buk-M2E oraz S-300 WM, a siły powietrzne – myśliwcami Su-30MK2.
Cały tekst w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Serdecznie polecamy poniedziałkowe wydanie "Codziennej".
— GP Codziennie (@GPCodziennie) 27 stycznia 2019
Więcej oraz prenumerata na https://t.co/1HYRtWiDJA #GPC #Dziennik #Press #OnThisDay pic.twitter.com/uFbQLmXtoc