Tydzień przed pierwszą turą wyborów prezydenckich 2025 premier Donald Tusk zwołuje marsz w Warszawie. Tym samym włącza się w kampanię wyborczą Rafała Trzaskowskiego (KO). Reklamując marsz Tuska, szef MSWiA, Tomasz Siemoniak, zapraszał na niego w szczególności mieszkańców Dolnego Śląska. Ci, którzy wciąż walczą ze skutkami powodzi, na pewno mają za co "dziękować" obecnej władzy.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński kilka dni temu wzywał "wszystkich patriotów do udziału w marszu z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego i 500-lecia hołdu pruskiego, czyli symboli woli, suwerenności i siły polskiego ducha". Marsz ma się odbyć 12 kwietnia o godz. 12.00 w Warszawie.
Premier Donald Tusk nie czekał długo i ogłosił swój marsz. Z jakiej okazji? Teoretycznie bez okazji, a w praktyce - tydzień przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. Premier nie kryje zresztą celu marszu, twierdząc, że to "odpowiedź na kwietniowy marsz PiS".
"Najlepszą odpowiedzią na kwietniowy marsz PiS będzie wielki majowy marsz patriotów. Bo ten maj zdecyduje o tym, czy Polska będzie silna i bezpieczna, czy osamotniona i słaba. Jesteśmy umówieni? Niedziela, 11 maja, Warszawa, w samo południe. Dajcie znać, czy będziecie!" - napisał szef rządu.
Najlepszą odpowiedzią na kwietniowy marsz PiS będzie wielki majowy marsz patriotów. Bo ten maj zdecyduje o tym, czy Polska będzie silna i bezpieczna, czy osamotniona i słaba. Jesteśmy umówieni? Niedziela, 11 maja, Warszawa, w samo południe. Dajcie znać, czy będziecie!
— Donald Tusk (@donaldtusk) March 29, 2025
- Jeżeli chodzi o marsz, to mamy marsz, który jest rocznicowy. On wpisuje się kalendarzowo w kampanię wyborczą, ale 1000. rocznica koronacji króla Polski zdarza się raz na 1000 lat - skomentował dziś prezes PiS Jarosław Kaczyński. Odniósł się też do marszu swoich oponentów.
"Ten element mobilizacyjny nie jest taki bardzo intensywny, a jeżeli chodzi o wyniki wyborów, to były mniej więcej takie, jak wyniki badań. Nie ma powodu się czegoś obawiać. Mają do tego prawo, ale przypominam także, że my mamy prawo do naszych uroczystości, a władza, niezależnie jaka, ma obowiązek to prawo chronić. A co miesiąc mamy do czynienia taką sytuacją, w której to prawo nie jest chronione. Policja jest na pan brat z awanturnikami, chuliganerią polityczną, która zakłóca nasze uroczystości" - zaznaczył.
Poseł Grzegorz Płaczek (Konfederacja) zwrócił uwagę na to, że marsz patriotów faktycznie się odbywa i to co roku - 11 listopada. "Pomylił pan daty i wydarzenia" - dodał.
Szanowny Panie premierze, marsz patriotów odbywa się każdego roku 11. listopada pod nazwą: Marsz Niepodległości. Pomylił Pan daty i wydarzenia.
— Grzegorz Płaczek (@placzekgrzegorz) March 29, 2025
Do sprawy marszu Tuska odniósł się też poseł Radosław Fogiel (PiS).
- Ów "kwietniowy marsz PiS" to część inicjatywy uczczenia tysiąclecia koronacji Bolesława Chrobrego, bo rząd Tuska tę rocznicę kompletnie zignorował. Ten wykorzeniony człowiek nic nie rozumie i postrzega rzeczywistość wyłącznie przez pryzmat swojej małej, partyjniackiej polityki - napisał.
Ów "kwietniowy marsz PiS" to część inicjatywy uczczenia tysiąclecia koronacji Bolesława Chrobrego, bo rząd Tuska tę rocznicę kompletnie zignorował.
— Radosław Fogiel (@radekfogiel) March 29, 2025
Ten wykorzeniony człowiek nic nie rozumie i postrzega rzeczywistość wyłącznie przez pryzmat swojej małej, partyjniackiej polityki. https://t.co/8t6sRRv6qw
Minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak podczas sobotniego briefingu prasowego w Zabrzu, mówiąc o marszu, podkreślił, że maj to miesiąc, który bardzo mocno kojarzy się ze wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej.
"I ten marsz, tak jak napisał to Donald Tusk, jest odpowiedzią na różne inicjatywy PiS. To chęć pokazania, że patriotów, ludzi dobrej woli, ludzi, którzy dobrze Polsce życzą, jest więcej" - dodał.
Szef MSWiA zaapelował do wszystkich, a w szczególności do mieszkańców Dolnego Śląska, by wzięli udział w marszu.
Szczególnie mieszkańcy Dolnego Śląska, którzy od miesięcy mierzą się ze skutkami powodzi, która we wrześniu 2024 r. nawiedziła ich region, mają powody do świętowania. Dramat wielu z nich, w szczególności w miastach najsilniej dotkniętych przez żywioł, trwa, a wśród powodzian mnożą się głosy krytyki rządowych działań wobec poszkodowanych. Powodzianie narzekają na biurokrację, brak jasnych i konkretnych wytycznych oraz działań, a także niewystarczające wsparcie.