Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Niemcy się nie europeizują, Europa się niemczy

„Brutalnie rzecz ujmując, Unia Europejska miała zapewnić, że Niemcy nie zdominują Europy. Że Niemcy raczej się zeuropeizują, niż Europa zniemczy”. Autorem tych słów jest Jakub Grygiel, amerykański wykładowca akademicki polskiego pochodzenia oraz urzędnik Departamentu Stanu. Słowa te padają w opublikowanym niedawno w „The American Interest” tekście o tym, że dzisiejsza Unia Europejska nie potrafi realizować celów, dla których została stworzona.

Unia była jednym z elementów pomysłu geopolitycznego, który zapewnić miał, że po II wojnie światowej na kontynencie europejskim nie powtórzy się sytuacja z pierwszej połowy XX wieku, kiedy polityka kolejnych wcieleń państwa niemieckiego doprowadziła do dwóch wojen światowych. „UE miała służyć jako środek do uwolnienia Europy od jej historycznych igraszek z wewnętrzną równowagą sił. Siła państw członkowskich oczywiście nigdy nie mogła być równa, ale mechanizmy unijnych instytucji miały tę nierównowagą sił przezwyciężać” – pisze Grygiel. Ten tekst członka aktualnej administracji prezydenta USA Donalda Trumpa wskazuje, w jaki sposób należy patrzeć na rysujący się w przestrzeni międzynarodowej strategiczny spór pomiędzy USA a Niemcami. Spór wykraczający poza bieżącą politykę administracji Trumpa, bo sygnały o tym napięciu widzieliśmy już za czasów poprzedniego prezydenta USA. Wydaje się, że sednem tego konfliktu jest dążenie naszych zachodnich sąsiadów do politycznej kapitalizacji swojej gospodarczej potęgi, którą Niemcy zbudowały dzięki amerykańskiej decyzji o kooptacji Niemiec do świata zwycięzców II wojny światowej. Kiedy Emmanuel Macron spotyka się z Angelą Merkel i – jak donosi „The Times” – snuje plany zmiany konstrukcji Organizacji Narodów Zjednoczonych tak, aby w skład jej najważniejszego ciała – Rady Bezpieczeństwa – na stałe weszły Niemcy, widać, że w geopolitycznej grze nasi europejscy partnerzy konsekwentnie zmieniają wektory. O tym samym świadczy wskazywanie przez francusko-niemiecki tandem USA jako potencjalnego rywala hipotetycznej unijnej armii. Niemcy dzisiaj to państwo, które jest trzecim eksporterem świata. W roku 2017 sprzedawali za granicą dobra i usługi za blisko 1 bilion 400 miliardów dolarów. USA sprzedało swoich dóbr za niewiele więcej – 1 bilion 500 miliardów dolarów. Gdyby jednak w tej samej skali potraktować Unię Europejską jako państwo, jej skumulowany eksport byłby większy od amerykańskiego, a mniejszy tylko od chińskiego. Oczywiście zdecydowana większość tego eksportu przypada na Niemcy. Ta gospodarcza przewaga ma dzisiaj oczywiste odzwierciedlenie w politycznej sile wewnątrz UE, nie ma jednak odzwierciedlenia w potencjale militarnym. Między innymi dzięki stałej obecności amerykańskiej armii na terenie Niemiec. Owa obecność jest właśnie efektem porządku ustalonego po II wojnie światowej i gwarantem jego trwania. Podobnie jak obecny kształt Rady Bezpieczeństwa ONZ. Biorąc pod uwagę nasze doświadczenia historyczne, kwestionowanie tego porządku może być dla Polski niebezpieczne. I dlatego warto wziąć pod uwagę słowa, którymi Jakub Grygiel kończy swój tekst: „Twarda rzeczywistość jest taka, że UE była projektem, który miał szansę polepszyć geopolityczne otoczenie. Jednak w pełnym rywalizacji świecie z zewnętrznymi siłami i rosnącymi wewnętrznymi nierównowagami UE zawodzi. Państwa europejskie muszą poprzez sojusze (zwłaszcza z USA) same wypracować sposób, w jaki będą trzymać rywali z daleka, i jak uczynić Niemcy bardziej skłonnymi do współpracy. Unia Europejska nie zrobi tego za te państwa”.

 



Źródło: Gazeta Polska

Michał Rachoń