Pełne wyrazu, przeważnie symboliczne obrazy Jacka Malczewskiego są dziś powszechnie znane. Również czynne obecnie dwie najważniejsze wystawy poświęcone stuleciu polskiej niepodległości: „Krzycząc: Polska!” w warszawskim Muzeum Narodowym i „Znaki wolności. O trwaniu polskiej tożsamości narodowej” w salach Zamku Królewskiego w Warszawie prezentują liczne dzieła tego wybitnego malarza.
Starannie wykształcony, dobrze znający kulturę, języki i kraje zachodniej Europy Jacek Malczewski (1854–1929 r.) pisał o sobie: „Gdybym nie był Polakiem, nie byłbym artystą”. Tak więc malarstwo Malczewskiego oprócz artystycznego uniwersalizmu (Thanatos, Eros, Natura) najczęściej łączyło się z treściami patriotycznymi. Jego twórczość można podzielić na kilka faz, które różniły się od siebie zarówno tematyką, jak i formą malarską, ale przede wszystkim na obrazy patriotyczno-martyrologiczne oraz wizje symboliczno-młodopolskie.
Wszystkie pamiętniki i wspomnienia polskich zesłańców na mroźne syberyjskie pustkowia mówią o najtrudniejszych chwilach, które przeżywali w grudniowych dniach Bożego Narodzenia. Te rodzinnie obchodzone przecież święta, przypominające Świętą Rodzinę i narodzonego w stajence Jezusa, od wieków w polskich rodzinach wszystkich stanów społecznych stanowiły chwile religijnej i patriotycznej refleksji. Wieczór wigilijny skłaniał więc zawsze polskich zesłańców do rodzinnych wspomnień i wzruszeń, do myśli o tragicznych losach zniewolonej ojczyzny. Nie mieli jeszcze zdjęć swoich bliskich, nie mieli tradycyjnego opłatka, pozostawał im tylko kawałek czarnego chleba, gorąca modlitwa i skrywany drewniany krzyż. Wycieńczeni pracą, głodem i syberyjskim mrozem w wigilijny wieczór gromadzili się jednak,by we wspólnej niedoli i modlitwie znaleźć otuchę oraz nadzieję na powrót do Polski.
Jacek Malczewski w latach 1882–1895 namalował szereg obrazów związanych z martyrologią Polaków w zaborze rosyjskim, w tym skazanych na zesłanie na Sybir uczestników Powstania Styczniowego. Powstały wtedy takie dzieła, jak „Niedziela w kopalni”, „Śmierć wygnanki”, „Zesłanie studentów”, „Modlitwa na etapie” czy bardzo poruszająca „Wigilia wygnańców”, znana również pod tytułem „Wigilia na Syberii”. Obraz ten namalowany w 1892 r. (przechowywany obecnie w Muzeum Narodowym w Krakowie) daleko odbiega swoim nastrojem od wigilijnej radości spotykanej w Boże Narodzenie przy obficie zastawionych polskich stołach.
Kompozycja Malczewskiego przedstawia grupę wycieńczonych mężczyzn, skupionych wokół pustego prawie stołu, na końcu którego kipi rosyjski samowar. Realistycznie ujęte, spuszczone głowy zesłańców i malujący się na twarzach ból rozłąki z rodziną, ojczyzną, podkreślony jest listem z Polski, który trzyma w dłoniach stojąca postać. Symboliczna kromka czarnego, katorżniczego chleba to namiastka wigilijnego opłatka, przełamywanego co roku w rodzinnym gronie.Nastrój smutku i samotności budują również kolory obrazu. Zimne światło padające z oszronionego okna rzuca chłód na białe płótno okrywające wigilijny stół, a płomień jedynej świeczki to światełko tlącej się jeszcze modlitewnej nadziei na spotkanie z najbliższymi. Malczewski znający syberyjskie realia z opowiadań, dzięki szkole Jana Matejki, potrafił nadać im formę poruszającej symboliki, tworzącej uniwersalną scenę polskich losów w rosyjskim zaborze.
Rekwizyty budujące klimat płótna Malczewskiego dostrzegamy również we współczesnych strofach wiersza-pieśni barda „Solidarności” Jacka Kaczmarskiego (1957–2004), noszącego ten sam tytuł – „Wigilia na Syberii”: „Zasyczał w zimnej ciszy samowar/Ukrop nalewam w szklanki/Przy wigilijnym stole bez słowa/Świętują polscy zesłańcy/Na ścianach mroźny osad wilgoci/Obrus podszyty słomą/Płomieniem ciemnym świeca się kopci/Słowem – wszystko jak w domu”.
Szeroko dziś popularyzowane, i słusznie, obrazy wszystkich okresów twórczości Jacka Malczewskiego budzą różne głosy i opinie. Pojawiły się zdania kwestionujące nie tylko znaczenie twórczości Malczewskiego dla polskiej kultury, ale i jego wartości artystyczne. Słychać o zaściankowości i o obrazach pozostających daleko w tyle za europejskim malarstwem.
By jednak pozostać przy opiniach niezaangażowanych, ale inaczej widzących dorobek Jacka Malczewskiego, warto przypomnieć niedawne słowa francuskiego krytyka sztuki Henriego Loyrette:
Nazywanie go symbolistą nie wyjaśnia wszystkiego, albowiem w jego sztuce uderza przede wszystkim to, że nadnaturalność wplata się w codzienną banalną rzeczywistość w sposób doskonale naturalny, jak gdyby nigdy nic. To będzie jednym z kół napędowych surrealizmu, to czyni Malczewskiego jednym z wielkich prekursorów sztuki XX w. Zastanawia się on nad pozycją artysty w świecie, usiłuje odczytać rozmaite strony własnego ja, organizuje strumień wypływających z jego mózgu wizji, a przy tym ani na chwilę nie przestaje być świetnym malarzem.
Słowa te padły po sukcesie wystawy obrazów Jacka Malczewskiego w roku 2000 w Paryżu w Musée d’Orsay.