Prezydent Putin i kanclerz Merkel, potwierdzając sojusz dotyczący budowy gazociągu Nord Stream 2, pokazali, że nie przejmują się za bardzo trzecią zasadą dynamiki Newtona, w myśl której każdej akcji towarzyszy reakcja. Wskazuje na to zwłaszcza oświadczenie Kremla informujące o tym, że Rosja i Niemcy będą chroniły projekt od „możliwych niekonkurencyjnych i nielegalnych napaści ze strony państw trzecich i doprowadzą do jego zakończenia”.
Reakcja przyszła. Okazją do niej była wizyta szefa brytyjskiej dyplomacji Jeremy’ego Hunta w Waszyngtonie. USA i Wielka Brytania podtrzymały swój wcześniejszy sprzeciw wobec gazociągu. I chociaż to istotne słowa, bo dziś jedynie czynnik ekonomiczny może zagrozić temu projektowi, to przecież równie ważny jest brak reakcji Unii Europejskiej na nie. A przecież realizacja tej inicjatywy jednoznacznie zagraża bezpieczeństwu jej wschodnich granic. Znaczące jest zwłaszcza milczenie UE na wezwanie Hunta, aby idąc w ślady USA rozszerzyła sankcje wobec Moskwy. Może właśnie dlatego przy milczącej aprobacie UE Rosja i Niemcy nie boją się dziś łamać wszelkich reguł.