Prezydent kraju, który na bezpieczeństwo przeznacza 4,2 proc. PKB, ma prawo domagać się od dużych państw europejskich, aby na ten cel przeznaczyły proporcjonalne środki ze swoich wystarczająco zasobnych budżetów. My także powinniśmy go poprzeć, bo jak się okazuje, dziś na wydatki obronne na poziomie 2 proc. PKB bardziej stać Polskę, małe kraje bałtyckie, Grecję i Rumunię niż najbogatsze państwa UE (z wyjątkiem Wielkiej Brytanii). Zwłaszcza że liderzy unijni tak chętnie mówią o solidarności i równie skwapliwie zarzucają innym jej brak. Cóż, nie tylko w tym wypadku się okazuje, że rozumieją ją jako narzędzie do obrony swoich interesów, a nie wzajemną pomoc. Dlatego jeszcze trudniej zrozumieć to, że negatywne opinie w sprawie wypowiedzi Trumpa pojawiły się w Polsce. Dla dużych nie, ale dla nas i mniejszych państw unijnych jest ona poważnym sojuszniczym wsparciem.