Wydaje się bowiem, że właśnie z powodu tej przypadłości w drugiej instancji sędzia prowadzący bez cienia refleksji dopuścił do sprawy nowe dowody, choć tu rządzi zasada stanowiąca, że to absolutny wyjątek w postępowaniu. Podobnie należy potraktować powołanie w sprawie o kradzież biegłego psychologa – rzecz niebywałą, na którą zwykły obywatel z pewnością nie mógłby liczyć. Zapewne równie „roztargniona” była sędzia sprawozdawca, gdy w uzasadnieniu wyroku SN-u wskazała na brak udowodnienia zamiaru kierunkowego (celowego działania od samego początku) sprawcy, choć do przypisania winy w wypadku kradzieży wystarczy udowodnienie zamiaru ewentualnego. Całą historię można podsumować tak: to właśnie tacy „roztargnieni” sędziowie, a dokładniej, z przetrąconym lub zdeformowanym kręgosłupem moralnym, są istotą problemu polskiego wymiaru sprawiedliwości. Jak również dowodem na konieczność zmian kadrowych w sądach.