Dziś na ekrany kin wchodzi film Roberta Wichrowskiego „Syn Królowej Śniegu”. To połączenie tragicznej historii inspirowanej wydarzeniami z 2001 r., kiedy to matka zleciła kochankowi zabójstwo swojego syna, oraz świata poetycko-baśniowego. W tym baśniowym świecie główną rolę gra Franciszek Pieczka. Aktor wczoraj skończył 90 lat.
Oficjalny plakat filmu, na którym widać trzy postaci – kobietę, starca i dziecko – jest niezwykle tajemniczy i sugeruje, że wkraczamy do świata marzeń i fantazji. Lecz ten baśniowy, niezwykle liryczny wymiar zderzony jest z brutalną historią o dzieciobójstwie. Inspiracją dla scenarzysty (Paweł Sala) były prawdziwe wydarzenia – zbrodnia, która w 2001 r. wstrząsnęła całą Polską.
Anna (Michalina Olszańska) samotnie wychowuje 6-letniego chłopca. Dziewczyna nie radzi sobie z rolą matki. Marzy o wyrwaniu się z szarej codzienności. Chce korzystać z życia, tak jak znajomi w jej wieku. Nie chce się też wiązać z zakochanym w niej do szaleństwa Kamilu (Rafał Fudalej). Syna Marcina zostawia pod opieką gospodyni domu (Anna Seniuk), w którym wynajmuje pokój. Spragniony matczynej miłości chłopiec (Maciej Bożek), poczucie bezpieczeństwa i ukojenie odnajduje w fikcyjnej krainie bohaterów Hansa Christiana Andersena. Przechodząc przez furtkę do sąsiada, emerytowanego nauczyciela Kazimierza (Franciszek Pieczka), trafia do świata baśni.
Robert Wichrowski serwuje widzom mocne kino. Świetnie gra obrazem. Tajemniczy ogród pana Kazimierza aż pachnie kwiatami. Z drugiej strony miejska dżungla – market, modna kawiarnia i klub nocny. Sceny w klubie krzyczą, choć aktorzy nie wypowiadają ani słowa. Michalina Olszańska („Córki dancingu”, „Ja, Olga Hepnarová”) udowodniła, że miano „aktorskie odkrycie 2017” nie jest na wyrost. Kiedy trzeba, pokazuje sympatyczną twarz, innym razem zabija wzrokiem. Świetnie spisała się też w odważnych rozbieranych scenach.
Obok pokolenia młodych zdolnych aktorów w filmie występują ikony polskiej kinematografii, czyli Anna Seniuk, Ewa Szykulska i świętujący swoje 90. urodziny Franciszek Pieczka. Kiedy podczas premiery filmu widownia zaśpiewała mu (nieopatrznie) „Sto lat”, aktor zażartował:
Dziękuję za te brawa. Uświadomiły mi, że skończyłem 90 lat. To jest przykre, a jednocześnie radosne, że całe dziesięciolecie jeszcze przede mną.
Wielki aktor filmowy, telewizyjny i teatralny jest ciągle otwarty na propozycje nowych ról. Zagrał ich ponad 120. Wystarczy wspomnieć jego kreacje z „Żywota Mateusza”, „Jańcia Wodnika”, „Requiem”, ale też popularnych seriali „Ranczo” czy „Czterej pancerni i pies”. I kiedy
w filmie „Syn królowej śniegu” jako Kazimierz czyta baśnie małemu Marcinkowi, aż by się go chciało słuchać i słuchać.