Sto lat temu w orędziu do Kongresu USA prezydent Woodrow Wilson przedstawił słynny składający się z 14 punktów plan pokojowy dla świata. W 13. punkcie postulował odrodzenie państwa polskiego. Pierwszy raz w historii losy Polski splotły się z decyzjami USA. Piszę „splotły się”, a nie „zależały”, bo rola USA była wówczas nieco inna niż dziś.
Już sam fakt, że prezydent Wilson wspomniał wówczas o Polsce, stanowił wielki niezaprzeczalny sukces Polaków, a w szczególności jednego – Ignacego Jana Paderewskiego, który był wówczas kimś w rodzaju dzisiejszych Rolling Stonesów. Znał go cały świat. Paderewski, przekonując prezydenta do pochylenia się nad sprawą Polski, odniósł gigantyczny dyplomatyczny sukces. I to w czasach, gdy polska dyplomacja oficjalnie nie istniała. Choć 13. punkt oczywiście niepodległości Polsce nie zapewnił.