Totalna opozycja znów odwołuje się do ulicy i znów przegrywa. Nie powinno to nikogo dziwić – po jednoznacznym zachowaniu w Parlamencie Europejskim, gdy głosujący za sankcjami przeciw Polsce politycy PO nie tylko nie zostali ukarani, lecz także dumnie pokazywali miedziane czoła, Polacy nie mają powodu, by sądzić o nich cokolwiek dobrego.
Zwycięża pogląd – dobrze widoczny na portalach społecznościowych – że to współczesna targowica stara się blokować konieczną dla naprawy państwa reformę sądownictwa i na wszelkie sposoby usiłuje osłabiać Polskę. Że kuriozalne są ich okrzyki o „wolnych sądach” czy „upartyjnieniu wymiaru sprawiedliwości”, gdy publikowane są zdjęcia wychodzących z tajnej narady w siedzibie Platformy Obywatelskiej najważniejszych sędziów – szefowej Sądu Najwyższego czy byłego szefa Trybunału Konstytucyjnego. Gdy dodać do tego jednoznaczną obronę podejrzanego o związki z rosyjską FSB generała w wydaniu nie tylko krajowych polityków PO, lecz także jej byłego lidera atakującego bez najmniejszego zażenowania kraj, którego niedawno był premierem, to ocena musi być jednoznaczna. Strategia totalnej opozycji czy Kremla? Zbyt podobne, by Polacy mogli mieć złudzenia.