Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

25 września 1967 r. zmarł gen. Stanisław Sosabowski dowódca 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej

Gen. Stanisław Sosabowski – legendarny dowódca i założyciel brygady polskich spadochroniarzy został wyklęty zarówno przez prosowieckie władze w kraju i przez samych Brytyjczyków, którzy po porażce operacji Market-Garden usiłowali zrzucić na niego część winy, chcąc zatuszować błędy popełnione przy organizacji wojennej operacji w okolicach Arnhem.

W 1910 r. wstąpił do Drużyn Strzeleckich, a trzy lata później został powołany do armii austro-węgierskiej. Walczył w okopach I wojny światowej. W listopadzie 1918 r. zgłosił się do Wojska Polskiego. Ze względu na stan zdrowia objął funkcję oficera do specjalnych poruczeń w Ministerstwie Spraw Wojskowych i nie brał udziału w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. Po skończeniu studiów w Wyższej Szkole Wojennej w Warszawie, zaczął pracować w Sztabie Generalnym. Był dowódcą kolejno w 75. pułku piechoty, pułku Strzelców Podhalańskich, 9. Pułku Piechoty Legionów i 21. Pułku Piechoty Dzieci Warszawy.

Podczas wojny obronnej 1939 r. brał udział w walkach w rejonie Mławy, a potem wycofał się do Warszawy, objął dowództwo odcinka na Grochowie. Sosabowskiemu udało się utrzymać pozycje przy niewielkich stratach własnych. Dwa dni po podpisano aktu kapitulacji stolicy, 29 września, przed wymarszem do niewoli, 21. Pułk i jego dowódca zostali odznaczeni przez gen. Juliusza Rómmla orderami Virtuti Militari III klasy.

Stanisław Sosabowski przeszedł do konspiracji, wstępując do Służby Zwycięstwu Polski. Dostał zadanie przedarcia się przez Węgry do Francji, by przekazać meldunki o sytuacji w kraju rządowi na wychodźstwie. Pod fałszywym nazwiskiem Emil Helm, dotarł do Paryża, tam otrzymał przydział na dowódcę piechoty dywizyjnej w odtwarzanej 4. Dywizji Piechoty, która stacjonowała w obozie w Parthenay.
19 czerwca 1940 r. Sosabowski wypłynął z portu w La Pallice do Wielkiej Brytanii. Wraz z nim było 6 tys. żołnierzy. W polskim sztabie otrzymał przydział na dowódcę formującej się 4. Kadrowej Brygady Strzelców i postanowił stworzyć pierwszą w historii Wojska Polskiego jednostkę spadochronową. Szkolenia odbywały się w ośrodku w Largo House, zaś skoki spadochronowe na lotnisku Ringway. Ośrodek szkoleń, który znajdował się w Largo w Szkocji, zyskał nazwę „Małpi Gaj”. Dość szybko okoliczni mieszkańcy polubili Polaków, przy czym płeć piękna polubiła bardzo mocno, toteż bytność spadochroniarzy zaowocowała kilkoma ślubami. Codziennie odbywały się ćwiczenia, w trakcie których wykuwano charaktery i ciała żołnierzy. Powstała odznaka spadochronowa, na bazie rysunku Walentynowicza – symbol odwagi i godności. Pierwsze z nich otrzymali „Cichociemni”, którzy już wkrótce zaczęli latać do kraju, by tam walczyć o Polskę. Taki zresztą cel generalny przyświecał samej jednostce: w zamyśle miała stanowić siłę, która w odpowiedniej chwili będzie przerzucona do Polski.

Brygada wzięła udział w największej w II wojnie światowej operacji powietrzno-desantowej sprzymierzonych, której celem było opanowanie mostów na Renie w pobliżu holenderskiego Arnhem. 

W książce „Rozdarty Naród” George T. Cholewczyński pisał: 

Ludziom w zarzucającej dakocie oczekiwanie na zielone światełko wydawało się wiecznością. W samolocie 111 strzelec J. Zbigniew Raschke mamrotał pod nosem Zdrowaś, Mario  i słyszał, jak stojący przed nim koledzy żegnają się szeptem. Samolot podskoczył. – Dostaliśmy w skrzydło! – wrzasnął ile sił w płucach kapral zajmujący miejsce obok Raschkego. – Skrzydło się pali! Raschke rzeczywiście zobaczył dym sączący się z dziury w lewym skrzydle. Z oczami wbitymi w ściankę kadłuba czekał, aż światełko zmieni się na zielone. Wreszcie zabłysło i szereg zniecierpliwionych ludzi zaczął się przepychać ku drzwiom. W drzwiach samolotu 100 porucznik Jerzy Dyrda był niemal sparaliżowany ze strachu na myśl o śmierci w płomieniach w maszynie transportowej, która nie miała samouszczelniających zbiorników paliwa. Sekcyjny nie wątpił, że wybiła jego ostatnia godzina: „Przed nami była wielka ściana ognia i stali”. Wyglądając przez drzwi, rozpoznał strefę zrzutu, której topografii nauczył się na odprawie. Otaczający ją żołnierze z pewnością nie byli Brytyjczykami; strzelali do przelatującego wolno samolotu. O 17.15 zabłysło zielone światełko i porucznik wyskoczył z samolotu. Generał Sosabowski bez słowa poszedł w jego ślady. Wisząc pod czaszą spadochronu, Dyrda zobaczył, jak dwa samoloty tracą wysokość i wypadają z szyku. Oba wlokły za sobą warkocz dymu i ognia, a spadochroniarze wciąż z nich skakali…


Straty Brygady sięgnęły blisko 40 proc. walczących oddziałów, a cała operacja zakończyła się porażką. Za jednego z winnych uznano Sosabowskiego, któremu zarzucono niedopuszczalną krytykę brytyjskiego dowództwa. Na żądanie Brytyjczyków rozkazem z 27 grudnia 1944 r. Pierwsza Brygada Spadochronowa została odebrana jej twórcy i dowódcy, a Sosabowskiego mianowano inspektorem Jednostek Etapowych i Wartowniczych.

Po II wojnie światowej Sosabowski pracował w Wielkiej Brytanii jako robotnik magazynowy w fabryce silników elektrycznych, a następnie telewizorów. Zmarł na zawał 25 września 1967 r. w Londynie. W 1969 r. spadochroniarze przywieźli jego prochy do Polski, gdzie spoczęły – zgodnie z wolą Sosabowskiego – na warszawskim cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
 

 



Źródło: dzieje.pl

#rocznia #śmierci #Sosabowski

Magdalena Łysiak