Media starają się stworzyć wrażenie, że zmiany prezesów sądów wprowadzane przez ministra Zbigniewa Ziobrę spotykają się wszędzie z oporem sędziów. To nieprawda – np. w krakowskim Sądzie Apelacyjnym, gdzie poprzedni prezes siedzi za kratkami z zarzutami działania w zorganizowanej grupie przestępczej, sędziowie nawet przegłosowali… poparcie dla kandydata Ziobry.
Przykładem oporu jest Sąd Okręgowy w Łodzi, gdzie 68 z 70 sędziów zagłosowało za uchwałą przeciw odwołaniu obecnego prezesa. Twierdzę, że to wina nieszczęsnego weta prezydenta Andrzeja Dudy. Sędziowie, tak na uczelni, jak i w sądzie, tresowani są od początku edukacji w płaszczeniu się przed silnymi i pogardzie dla słabszych. Ale nie wszyscy są cynicznymi złoczyńcami. Takich nie brak, i im wyżej, tym ich więcej. Najwięcej jest jednak konformistów pragnących świętego spokoju, którzy niektóre racjonalne zmiany przyjęliby z zadowoleniem, byle sami nie musieli się wychylać. Dla nich weto prezydenta było sygnałem, że obóz postkomuny, zwolenników „żeby było tak, jak było”, jest nadal silny. A jeśli tak, to w imię własnej kariery lepiej podpisać się pod uchwałą w obronie lokalnego prezesa. Bliższa ciału koszula.