Unia Europejska cały czas uparcie szuka sposobu na ulokowanie imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej w Polsce. Unijni technokraci nie tylko ignorują stanowisko polskiego rządu w tej sprawie, lecz posuwają się regularnie do gróźb. Polskę niejednokrotnie straszono bowiem karami za rzekomy „brak współpracy” i niewywiązywanie się z decyzji o relokacji. Tymczasem okazuje się, że decyzja z 22 września 2015 r. od której się wszystko zaczęło niedługo przestanie obowiązywać.
Komisja Europejska próbowała już różnych opcji. Jean-Claude Juncker posunął się do szantażu. Groził odbieraniem funduszy unijnych ze względu na nieprzyjęcie imigrantów.
Komisja Europejska zagroziła ostatnio, że jeśli kraje, które nie przyjęły jeszcze dotychczas żadnego uchodźcy, nie zrobią tego w najbliższych tygodniach, sprawa trafi do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Jeden z niemieckich polityków wymyślił, że odmowa przyjęcia uchodźców z unijnego rozdzielnika musi wiązać się z konsekwencjami finansowymi dla danego państwa.
Unijni technokraci na różnych frontach robią co mogą, by konsekwencje swojej złej decyzji o przyjęciu imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej poniosły wszystkie kraje członkowskie UE. Jednak niedługo cała sprawa może się skomplikować, bowiem dokumenty o relokacji uchodźców przestają obowiązywać za 12 dni. Wynika tak z decyzji Rady UE 2015/1601 z dnia 22 września 2015 r. ustanawiającej środki tymczasowe w obszarze ochrony międzynarodowej na rzecz Włoch i Grecji.
Jak czytamy:
„Niniejszą decyzję stosuje się do osób przybywających na terytorium Włoch i Grecji od dnia 25 września 2015 r. do dnia 26 września 2017 r. oraz do wnioskodawców, którzy przybyli na terytorium tych państw członkowskich, począwszy od dnia 24 marca 2015 r.”.
Internauci zwracają uwagę, że jeśli doszłoby do nałożenia kar na kraje członkowskie, które nie przyjęły uchodźców, to zapłaciły by niemal wszystkie państwa. Żaden duży kraj nie wywiązał się z wcześniejszych ustaleń. Problem z wykonaniem decyzji mają także Niemcy i Francuzi!
Przykładowo Finlandia, która ma przyjąć do końca września 2078 osób, do czerwca zapewniła miejsce 1640 przybywającym do Europy uciekinierom z regionów ogarniętych konfliktami. Pozostałe kraje: Irlandia (459 na 600 ustalonych), Luksemburg (326 na 557) czy Malta (137 na 131 osób - czyli więcej niż przewidywał plan).
Z naszego regionu decyzje o relokacji wdrażają państwa bałtyckie: Litwa przyjęła 307 z 671 osób, Łotwa 317 z 481, a Estonia 130 z 329 osób.
Niemcy relokowały 5658 uchodźców - jednak biorąc pod uwagę całkowitą liczbę ponad 27 tys. osób, które ma przyjąć ten kraj, dotychczas wypełnił dopiero 20 proc. swojej kwoty.
Jeszcze gorzej radzi sobie Francja, która przyjęła z rozdzielnika 17 proc. swojej kwoty (3478 osób z 19714), czy Belgia (623 osoby na 3812).
Decyzji relokacyjnej nie realizują Austria (uniknęła procedury, obiecując przyjęcie 50 osób z Włoch), Węgry oraz Polska. Czechy przyjęły 12 osób (na 2691), Słowacja 16 (na 902; kraj ten też złożył zobowiązanie, dlatego KE nie wszczęła wobec niego procedury) oraz Bułgaria (47 na 1302 osoby).
Z zestawienia KE wynika, że do 9 czerwca efektywnie relokowanych zostało 20 869 osób z 98 255 (w zestawieniu nie wzięto pod uwagę wcześniejszych decyzji o relokacji).
„Jeśli my zapłacimy za nieprzyjętych 1,5 mld euro to Niemcy jakieś 6 mld euro”
– pisze na Twitterze użytkownik „antyleft”. Zaznacza, by przygotować się na gangsterskie chwyty Merkel i Junckera.
„Decyzję stosuje się do 26 IX 2017" zinterpretują na 1000 sposobów”
– dodaje.
Dokument dotyczący przymusowej relokacji dostępny jest tutaj.