Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Nowaka cud niepamięci

Nawroty pamięci mogą być zaraźliwe, kto wie, czy w takiej epidemii ktoś nie przypomniałby sobie, dlaczego kupiliśmy Pendolino albo innego Caracala...

Nawroty pamięci mogą być zaraźliwe, kto wie, czy w takiej epidemii ktoś nie przypomniałby sobie, dlaczego kupiliśmy Pendolino albo innego Caracala...

Nowak Sławomir nie odnajduje w swojej pamięci informacji na temat tego, czy rozmawiał, czy też nie z premierem Tuskiem na temat Amber Gold. Nic dziwnego, że nie pamięta. Po co cudowne dziecko trójmiejskiej Platformy Obywatelskiej miałoby zaprzątać sobie pamięć takimi detalami? Nowak byłby samobójcą, gdyby okazało się, że świetnie przypomina sobie rozmowę z ówczesnym premierem Tuskiem na temat pracy jego syna dla spółki lotniczej OLT, którą w ramach swoich obowiązków nadzorował. 

Nie byłoby roztropnie z punktu widzenia pana ministra pamiętać, czy ówczesny premier i przewodniczący PO interesował się pracą swojego syna w spółce Port Lotniczy Gdańsk, zwłaszcza że udziały w tej spółce dzielą między siebie: miasto Gdańsk (którym rządzi niepodzielnie partia PO), województwo pomorskie (którym rządzi niepodzielnie partia PO) oraz Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze (którym wówczas niepodzielnie rządziła partia PO). Jaki sens dla ówczesnego ministra transportu, a dzisiaj ciężko pracującego na chleb obywatela Ukrainy, miałoby przechowywanie w pamięci powodów, dla których przez ponad dwa tygodnie nie zapoznał się z tajną notatką ABW, ostrzegającą najważniejszych wówczas urzędników państwowych (w tym Nowaka) przed działalnością Marcina P. i jego piramidy finansowej. Umówmy się, taka pamięć mogłaby przysporzyć tylko kłopotów. Tak to już jest wśród przyjaciół. Cud niepamięci to kamień węgielny, na którym zbudowano przecież gmach Trzeciej RP. Czy Sławomir Nowak naprawdę musi pamiętać? Przecież gdyby on lub ktokolwiek inny z jego otoczenia przypomniał sobie na przykład, że premier Tusk pytał go o drażliwe sprawy przelotów za złotówkę w czasie Euro 2012, wówczas sam Tusk mógłby, nie daj Bóg, przypomnieć sobie o innych sprawach. Ot, chociażby o źródłach, z których zwierzający się w jednej z warszawskich restauracji byłemu Generalnemu Inspektorowi Informacji Finansowej Nowak zasilał podupadającą działalności dentystyczną swojej żony. Albo nawet, gdyby niezręcznie było obecnemu przewodniczącemu Rady Europejskiej przypominać sobie o tym samodzielnie, mógłby poprosić któregoś z niezłomnych dziennikarzy jednej z niemieckich bulwarówek. Ci mogliby również dotrzeć na przykład do informacji na temat prawdziwego sposobu zakupu nowakowego zegarka Ulysse Nardin przez innego „przyjaciela Sowy” biznesmena W. 

Nawroty pamięci mogą być zaraźliwe, kto wie, czy w takiej epidemii ktoś nie przypomniałby sobie, dlaczego kupiliśmy Pendolino, innego Caracala albo dlaczego na młodych współpracowników Nowaka Sławomira w kolejowych spółkach mówiono „bankomaty”. Nagłe powroty pamięci miałyby katastrofalne skutki w sprawach poważniejszych, w których co i rusz przesłuchiwani są prominentni działacze najlepszej z istniejących pod słońcem (Peru) partii politycznych. O tym, że w Trzeciej RP nic się nie zmienia, świadczą najlepiej kolejne przesłuchania przed komisją Amber Gold. Niby nikt nic nie pamięta, a jak mówi klasyk, i tak wszyscy wszystko wiedzą.

 



Źródło: Gazeta Polska

#Sławomir Nowak

Michał Rachoń