Jeszcze w południe dolar kosztował 78 rubli, a euro ok. 98 rubli. Rosyjska waluta leci więc na łeb na szyję. To największa katastrofa finansowa Rosji od kilkunastu lat. Inwestorzy wyprzedają zarówno rubla, jak i akcje rosyjskich przedsiębiorstw.
Nic dziwnego więc, że rosyjska giełda jest w fatalnym stanie, podobnie jak kondycja tamtejszych spółek paliwowych. Gazprom (zatrudniający niemal pół miliona osób) ogłosił właśnie, że będzie zmuszony zwolnić aż 25 proc. załogi. Największy bank Rosji - Sbierbank - stracił na wartości ok. 10 proc.
Załamanie finansowe i gospodarcze Rosji to efekt ucieczki inwestorów, sankcji i spadającej gwałtownie ceny ropy. Wielu Rosjan reaguje nerwowo: kupuje zagraniczne waluty. Bogatsi mieszkańcy Federacji Rosyjskiej inwestują natomiast pieniądze w surowce lub inne cenne przedmioty.
Wedlug ekspertów PKB Rosji może spaść w przyszłym roku nawet o 5 proc. Sytuację skomplikuje dodatkowo ogromna inflacja (kilkanaście procent), oznaczająca potężny wzrost i tak już wysokich cen.