Podziel się swoim 1,5% podatku na wsparcie mediów Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy za solidarność! Dowiedz się więcej »

Jerzy Grunwald: Jestem promotorem polskich kolęd

W Szwecji nie ma kolęd, nie ma składania życzeń, nie ma nastroju. Jest tylko kolacja - jedzenie, picie, prezenty. To bardzo prymitywne. Zaś nasza polska tradycja jest bardzo bogata. Wielu obcokrajowców, przyjeżdżając do Polski, słucha polskich kolęd. Podoba im się, że u nas święta są uroczyste - mówi Jerzy Grunwald w rozmowie z Anną Krajkowską.

Jerzy Grunwald
Filip Blazejowski/Gazeta Polska

Właśnie wznowiono pana płytę „Kolędy Polskie” wydaną przed rokiem. Wspaniale się jej słucha. Czuć powiew zza oceanu, a jednocześnie duszę polskości.

Tak, płyta została wznowiona w tym roku, bo cieszyła się wielką popularnością, mimo że jest to album w większości instrumentalny, grany przez amerykańskiego saksofonistę Erica Marienthala. Szukałem piękna we wszystkich polskich kolędach i szukają go również Amerykanie, stąd ten projekt, który powstał i cieszy się powodzeniem. Jestem takim promotorem polskich kolęd.

Dlaczego do współpracy nad tym albumem wybrał pan Erica?

Eric jest moim wspaniałym przyjacielem już od wielu lat. To saksofonista światowej klasy. Grał i wciąż gra z największymi gwiazdami, jak np. Whitney Houston, Chick Corea, Elton John, Billy Joel, Stevie Wonder, Lionel Richie [przyp. red. - jest też wykonawcą przewodniego tematu serialu „Moda na sukces”]. Jest wybitnym, niezwykle cenionym muzykiem sesyjnym. Znamy się od wielu lat, bo mieszkałem w Los Angeles i to są moje kontakty, które realizuję w ramach muzyki po dzień dzisiejszy. A pomysł nagrania kolęd zrodził się kilka lat temu. Ta płyta leżała w szufladzie. Zrobiliśmy tylko małą próbę tych nagrań. Bo kiedy Eric był w Polsce i posłuchał naszych kolęd, bardzo się nimi zachwycił. Zaproponowałem mu wtedy nagranie i on się chętnie zgodził. Ja to zaaranżowałem. Eric zagrał je tak, jakby się z nimi urodził. Płyta świetnie wprowadza w świąteczny klimat. To nie jest jakieś tam skakanie, tylko spokojna, nastrojowa wersja.

Większość utworów jest instrumentalnych, ale dwie kolędy pan śpiewa.

Dwie kolędy zaśpiewałem jako ciekawostkę, bo czasami muzyka instrumentalna może w jakimś sensie przynudzać. Ale uważam, że każda kolęda, która została tu zaaranżowana, ma swój specyficzny charakter. Jak się okazuje, jest duże zapotrzebowanie na kolędy w wersji instrumentalnej. A Eric to instrumentalista najwyższej klasy. Zagrał niezwykle. 

Co zachwyciło Erica w polskich kolędach?

Niektórzy obcokrajowcy mówią, że polskie kolędy są smutne, ale to nieprawda. One są piękne, estetyczne, nastrojowe, mają urok. Nie tylko linia melodyczna, ale i teksty, które mówią o narodzinach, o świętach Bożego Narodzenia. Tymczasem amerykańskie świąteczne piosenki mówią przede wszystkim o zimie i o radości. OK, nie mam nic przeciw, ale my nawiązujemy polskimi kolędami do świąt, nie tylko do śniegu. Eric się tym zachwycił. A dodam, że on nie jest jedynym Amerykaninem, który nagrał polskie kolędy. David Garfield, szef zespołu nieodżałowanej Natalie Cole, również mój dobry znajomy, kiedy posłuchał naszych kolęd, także postanowił je nagrać.

Jak te polskie kolędy są przyjmowane za granicą?

Bardzo dobrze. Choć ludzie nie rozumieją tych tekstów, to porusza ich melodyka kolęd. Zachodnie wybrzeże Ameryki, gdzie mieszkałem, kocha melodykę, kocha przepiękne harmonie. I te nasze tradycyjne kolędy nieznanych kompozytorów po prostu ich zachwycają. W moich aranżacjach chciałem zatrzymać niepowtarzalny klimat, melodykę – żeby one były płynące, żeby odtwarzane przy kolacji wigilijnej mogły dodać niepowtarzalnej atmosfery. Można sobie je nucić lub słuchać. To bardzo liryczna wersja.

Planuje pan jakieś koncerty z kolędami?

W przyszłym roku będzie duży koncert z orkiestrą symfoniczną w Polskim Radiu. Przyjedzie Eric, przyjedzie David Garfield, zaprosimy też polskich gości. Zapowiada się spore wydarzenie.

A czy pan sam lubi śpiewać kolędy w zaciszu domu?

Bardzo lubię śpiewać kolędy, wszystkie znam. Śpiewam je czasem z gitarą.
 
Jaka jest pana ulubiona kolęda?

„Przybieżeli do Betlejem” czyli kolęda, którą śpiewam na płycie. Ona ma niepowtarzalny klimat. Ja ją wykonuję w trochę innej aranżacji. Bardzo podoba mi się jej melodyka.

Ten zwyczaj wspólnego śpiewania kolęd przy wigilijnym stole jednak zanika. Dlaczego tak się dzieje pana zdaniem?

Myślę, że to się dzieje w wyniku globalizacji Europy, odchodzenia od chrześcijaństwa. Są naciski z zachodniej Europy, by święta Bożego Narodzenia nie były świętami religijnymi tylko radosno-konsumpcyjnymi. Nad tym ubolewam, że święta są coraz bardziej skomercjalizowane. Młode pokolenie, jeśli nie wyniosło z domu rodzinnego tradycji, którą kultywowali nasi pradziadowie, to gdzieś im to umyka i święta traktują bardziej konsumpcyjnie. To ma również przełożenie na śpiewanie kolęd. Poza tym powstało wiele wersji kolęd. Niektóre niezbyt dobre, zarżnięte. Czasem przeróbka tak odeszła od pierwowzoru, że dopiero przy końcu można się zorientować, jako to kolęda. Tymczasem tradycyjność, melodyka to podstawa. 

Po wielu latach mieszkania w Szwecji wrócił pan do Polski. Jak pan podkreślał wielokrotnie, wynikało to islamizacji tego skandynawskiego kraju. Czy w Szwecji można śpiewać kolędy?

Zacznę od tego, że w Szwecji nie śpiewa się kolęd. U nich nie ma kolęd, nie ma składania życzeń, nie ma nastroju. Jest tylko kolacja - jedzenie, picie, prezenty. To bardzo prymitywne. Zaś nasza polska tradycja jest bardzo bogata. Wielu obcokrajowców, przyjeżdżając do Polski, słucha polskich kolęd. Podoba im się, że u nas święta są uroczyste. Niewątpliwie to czas, w którym można pokonać wiele problemów. Święta ludzi łączą, integrują – choćby przez te kilka dni stajemy się lepsi.

Ale wracając do pytania, czy Polacy w zislamizowanej Szwecji mogą dziś śpiewać kolędy?

Oczywiście, że tak. Im bardziej postępuje islamizacja Szwecji, tym bardziej Polacy manifestują swoje przywiązanie do chrześcijaństwa. Wiele konfliktów jest na tym tle, bo tam wszystko co nie jest poprawne politycznie, nazywane jest faszyzmem rasizmem, ksenofobią itd. Niestety mamy w tej chwili do czynienia z eliminacją chrześcijaństwa w Europie na rzecz dzikiego, opętanego chorą, morderczą ideologią islamu. Bo islam to ideologia, która prezentuje kulturę opóźnioną w rozwoju. Poprawność polityczna większości krajów Europy doprowadziła do katastrofy. Ten proces jest nieodwracalny. Polska będzie jedynym bastionem, dlatego prowadziłem się do Polski. Zresztą wielu Szwedów też się tu przeprowadziło. Oni uważają, że lepiej żyć skromniej, ale bezpieczniej. A tu czują się bezpiecznie. 

Nawet ci, którzy nie mają polskich korzeni?

Znam wielu takich. Szwedzi są pod wrażeniem polskiego rządu, tej decyzji, by nie wpuszczać wyznawców islamu. Wczoraj czytałem na jednym ze szwedzkich portali mnóstwo komentarzy, kilka tysięcy wpisów młodych myślących ludzi. Oni są zachwyceni, że Polska powiedziała „Nie, nie będziemy przyjmować uchodźców.” I oni piszą: „Polacy, nie docenialiśmy was”, „Heja Poland, przejeżdżamy do was”. Młodzi ludzie komentują: „Wy kiedyś uciekaliście do nas przed komunizmem, my teraz uciekamy do was przed islamem”. Do tego stopnia. Ja czytałem te komentarze na szwedzkich portalach do późnej nocy i byłem taki dumny. Bo islam to cywilizacja, która nienawidzi. Można uchodźcom pomagać, nawet trzeba im pomagać, ale nie można zapraszać ich tutaj. Bo doszło do tego, że wpakowano ich tutaj, nie pytając nas o zdanie. Buduje się meczety, burzy się kościoły – coś co było wizytówką chrześcijańskiej Europy. Jestem człowiekiem wrażliwym, ale też radykalnym. Dlatego uważam, że trzeba się bronić, nawet jeśli ma się krew polać. Bo nas nikt się nie pytał. Ludzie zostali oszukani przez liberalno-lewicowych polityków z Brukseli, którzy rozsiewają demagogię o integracji. To wszystko bzdury. Dla wyznawców islamu ich własne życie nie stanowi wartości – dlaczego zatem wartość ma stanowić nasze życie. Stąd zamachy. I oni po cichu narzucają swój porządek. To jest groźne. Część krajów się budzi, ale co będzie – trudno przewidzieć. Myślę, że Polska będzie bastionem i dlatego tu wróciłem. 

Wracając do muzyki. Jakie są pana najbliższe plany?

Planuję nagrać nową płytę, która ukaże się jesienią przyszłego roku. Zacząłem nagrywać tę płytę w Ameryce. Chcę trochę koncertować, odbudować swoją pozycję, bo długo mnie nie było w Polsce. W tym czasie zmieniła się wrażliwość muzyczna, zmienił się odbiorca. Chcę współpracować z młodymi ludźmi i tworzyć muzykę, bo to jest moją pasją.

Jaka to będzie płyta?

Kiedyś nagrałem album „So Much To Say”, który cieszył się niezwykłą popularnością w Azji. Ale minęło już kilka lat, czas na nową płytę. Ta będzie bardziej z pazurem, bardziej rytmiczna, ale wciąż melodyjna. Ładne, przemyślane kompozycje. Mam swoich wydawców w Malezji, Singapurze, Tajwanie, Hongkongu i w Japonii, oczywiście również w Polsce. 

Czego mogę panu życzyć na święta?
Tego, czego życzę pani i wszystkim czytelnikom Gazety Polskiej oraz portalu niezalezna.pl – których uważam za ludzi myślących. Życzę zdrowych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku. Życzę też, by Polska była silnym, potężnym krajem, bastionem bezpieczeństwa Europy. Wszystkiego dobrego.

 



Źródło: niezalezna.pl

 

#Erica Marienthal #Szwecja #kolędy #Jerzy Grundwald

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Anna Krajkowska
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo