Koktajl korupcji i dezinformacji ma ogromny wpływ na sytuację polityczną w całej republice. To po raz kolejny pokazuje, że Rosja nie chce wypuścić Mołdawii ze swojej strefy wpływów i zmuszona jest uciekać się do wątpliwych i nielegalnych działań – mówi w rozmowie z portalem Niezalezn.pl szef Stowarzyszenia Niezależnej Prasy Mołdawii (API) Petru Macovei w przededniu drugiej tury wyborów prezydenckich w tym kraju.
WERSJA UKRAIŃSKA / Українська версія
Jutro w Mołdawii odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich. Udział w niej biorą – ubiegająca się o reelekcję, proeuropejska kandydatka Maia Sandu oraz prorosyjski socjalista Alexandr Stoianoglo. Według ekspertów, jest to wybór między przeszłością a przyszłością kraju. Atmosfera jest napięta. Na ile Rosja przyczynia się po podgrzewania około wyborczych emocji?
Jest absolutnie pewne, że Rosja, poprzez swoich agentów oraz poprzez skorumpowane systemy kupowania głosów, miała wpływ na wyniki [pierwszej tury wyborów prezydenckich oraz referendum ws. dążenia kraju do Unii Europejskiej, które odbyły się 20 października nbr.]. W szczególności na wynikach plebiscytu. Mamy wyraźne dowody na to, że agenci wpływów Kremla za pośrednictwem niekonstytucyjnych sił politycznych, takich jak ugrupowanie [prorosyjskiego oligarchy] Ilana Șora [Republikański Ruch Społeczno-Polityczny Równość, MR], przekupywali wyborców. Przede wszystkim chodzi o wpływ na wyrażenie woli podczas referendum w sprawie integracji europejskiej Mołdawii. Mówiła o tym także prezydent Maia Sandu.
Według wszystkich badań opinii publicznej w przededniu głosowania, od 50 do 60 proc. wyborców znajdujących się bezpośrednio w republice oddałoby głos na europejski wektor Mołdawii. Biorąc pod uwagę głosy diaspory, byłoby to aż 70 proc. Jednak faktyczna sytuacja uległa zmianie w wyniku przekupstwa głosów wyborców. [Ostatecznie „za” w plebiscycie zagłosowało 50,42 proc., przewaga odpowiedzi „na tak” wyniosła ok. 2,5 tys. głosów]
Oblicza się, że Ilan Șor, czyli de facto – Federacja Rosyjska – kupili od 100 do 300 tysięcy głosów [na „nie”]. Istnieje wiele udokumentowanych przypadków płacenia kar pieniężnych za naruszenie ordynacji wyborczej, czyli sprzedaży swoich głosów. Co świadczy o nielegalnej ingerencji w proces wyborczy ze strony Rosji.
Z jednej strony Maia Sandu nie wygrała już pierwszej turze wyborów, jak prognozowali niektórzy eksperci, i zmierzy się jutro ze swoim głównym rywalem w drugim starciu. Tymczasem w referendum proeuropejskie siły zwyciężyły od razu. Dlaczego w jednym przypadku prozachodnim siłom się udało, w a drugim – muszą jeszcze powalczyć o zwycięstwo?
To sukces i wielka zasługa diaspory. Ponieważ wpływ rosyjskich agentów na nią nie był tak zauważalny. Należy wziąć pod uwagę, że zarówno na wyniki referendum, jak i na wyniki wyborów prezydenckich w kraju, duży wpływ miała dezinformacja.
Ogólnie rzecz biorąc, ten koktajl korupcji i dezinformacji ma ogromny wpływ na sytuację polityczną w całej republice. To po raz kolejny pokazuje, że Rosja nie chce wypuścić Mołdawii ze swojej strefy wpływów i zmuszona jest uciekać się do takich wątpliwych i nielegalnych działań.
Już po pierwszej turze byliśmy świadkami niemal codziennych przeszukań i zatrzymań osób łamiących prawo. Mam nadzieję, że przez niedzielnym głosowanie strukturom władzy naszego kraju udało się zminimalizować wpływy rosyjskie, a wyniki drugiej tury będą świadczyć o pragnieniu większości Mołdawian życia w demokratycznym państwie wraz z byciem częścią wolnego świata.
Motywacja i mobilizacja proeuropejskich wyborców zarówno w Mołdawii, jak i poza nią jest obecnie bardzo wysoka. Potwierdziły to wyniki referendum.
Przecież w drugiej turze nie chodzi o konfrontację Sandu i Stoianoglo. Chodzi o wybór wartości całego kraju.
Rozmawiał - Wołodymyr Buha
Tłumaczyła i redagowała - Olga Alehno