Co najmniej 11 Irańczyków zginęło w nalotach przeprowadzonych w czwartek przez Izrael - podało w sobotę Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie.
Zginęło co najmniej 27 proreżimowych bojowników: sześciu żołnierzy syryjskich i 21 cudzoziemców, w tym 11 Irańczyków
- poinformował dyrektor Obserwatorium Rami Abdel Rahman, który wcześniej podawał bilans 23 zabitych, lecz nie precyzował, czy wśród nich byli Irańczycy.
Izrael przeprowadził dziesiątki nalotów na obszary, gdzie stacjonują irańscy doradcy wojskowi, twierdząc, że odpowiada na ataki rakiet irańskich wystrzeliwanych z terytorium Syrii na część Wzgórz Golan zajmowanych przez Tel Awiw.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Trump ostrzega przed Iranem
W ostatnich miesiącach Izrael wielokrotnie atakował też w Syrii domniemane obiekty libańskiego Hezbollahu.
Agencja Reutera pisze, że Izraelczycy obawiają się, iż Iran i jego libański sojusznik Hezbollah, przekształcają Syrię w nowy front przeciwko państwu żydowskiemu. Izrael argumentuje, że celem jego niezbyt częstych ataków w Syrii jest niedopuszczenie do tego. Z kolei Teheran zapowiedział odwet po kwietniowym nalocie na syryjską bazę lotniczą, w którym zginęło siedmiu Irańczyków. Iran o ten atak oskarża Izrael.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Amerykanie potępiają prowokacyjne ataki Iranu na Izrael
Izrael postrzega Iran jako największe zagrożenie dla swego istnienia i już wcześniej atakował irańskie siły w Syrii oraz sprzymierzone z nimi bojówki.