Sprawca ataku terrorystycznego w Brukseli przypłynął łodzią na wyspę Lampedusa 12 lat temu. Dwie ofiary śmiertelne zamachu to tak naprawdę ofiary samobójczej polityki migracyjnej prowadzonej w Unii Europejskiej. Choć Abdesalem Lassoued został uznany przez włoskie służby za osobnika zradykalizowanego i był obserwowany przez wywiad, to jednak nie udało uniknąć się rozlewu krwi.
Ansa informuje, że Tunezyjczyk Lassoued po przypłynięciu na Lampedusę przebywał we Włoszech, a potem - w Szwecji. Jego pobyt w tym kraju potwierdziły we wtorek władze w Sztokholmie.
Jak zaznacza agencja, Tunezyjczyk wrócił potem do Włoch i został w 2016 roku uznany za osobą zradykalizowaną. Jak ustalono, wyraził wolę przyłączenia się do dżihadystów i udania się na front. Był obserwowany przez włoski wywiad. Następnie przeniósł się do Belgii.
Nie wyklucza się, dodaje Ansa, że zaatakował obywateli Szwecji z powodu niechęci do tego kraju, z którego, jak się przypuszcza, został wydalony.
Wczoraj wieczorem 45-letni Tunezyjczyk zastrzelił dwóch szwedzkich kibiców ubranych w koszulki drużyny narodowej, a trzeciego ranił. Poszkodowany mężczyzna przebywa obecnie w szpitalu. Sprawca zmarł po postrzeleniu przez policję w jednej z kawiarni w dzielnicy Scharbeek.
Ofiary śmiertelne poniedziałkowego ataku terrorystycznego w Brukseli to dwaj mężczyźni w wieku 60 i 70 lat, obywatele Szwecji. Trzeci ranny Szwed to również mężczyzna w wieku około 70 lat. Jeden z zastrzelonych mężczyzn pochodził z regionu sztokholmskiego, natomiast drugi prawdopodobnie mieszkał w Szwajcarii.
Szwedzi znajdowali się w drodze na mecz eliminacji ME w piłce nożnej Belgia-Szwecja, który został przerwany po pierwszej połowie.