Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Świat

Słowa Merkel rozgrzały niemiecką prasę. "Rząd Merza będzie musiał to naprawić"

Po słowach Angeli Merkel w kontekście wojny na Ukrainie, wciąż jest głośno. Co ciekawe, nawet jej rodzime, niemieckie media, głośno krytykują wypowiedź byłej kanclerz. "Jeśli Merkel nazywa Polaków i Bałtów tchórzami tylko dlatego, że nie poszli za nią, rząd Merza będzie musiał to naprawić" - zauważa jeden z dzienników.

Autor: Anna Zyzek

W wywiadzie dla niszowego węgierskiego portalu internetowego “Partizan” Angela Merkel obwiniła Polskę i państwa bałtyckie za zerwanie stosunków dyplomatycznych między Rosją a UE, a tym samym pośrednio również za rosyjską pełnoskalową agresję na Ukrainę, do której doszło kilka miesięcy później.

W czerwcu 2021 r. wyczuwałam, że Putin nie traktuje już poważnie porozumienia mińskiego, dlatego zaproponowałam nowy format, w ramach którego z Putinem mogłaby rozmawiać bezpośrednio UE. Niektórzy nie poparli tej decyzji. Były to przede wszystkim kraje bałtyckie, ale przeciwna była także Polska. W każdym razie nie doszło to do skutku. Następnie odeszłam ze stanowiska i wtedy rozpoczęła się agresja Putina

– powiedziała była niemiecka kanclerz.

Niemiecki tabloid Bild podsumował słowa Merkel wymownym tytułem: “Merkel obwinia Polskę za wojnę Putina”. 

Niemiecka prasa krytycznie o słowach Merkel

I co ciekawe, inne niemieckie media również krytykują słowa byłej kanclerz. 

Komentatorzy niemieckiej prasy ostro krytykują Angelę Merkel. Zarzucają polityk, że insynuuje, iż Polska oraz kraje bałtyckie mają współudział w wywołaniu wojny na Ukrainie. 

I dla przykładu - "Münchner Merkur", niemiecki dziennik w swojej analizie pisze: „Angela Merkel znów to zrobiła. Polska i kraje bałtyckie ponoszą współodpowiedzialność za atak Putina na Ukrainę, ponieważ w 2021 roku zablokowały zaplanowany przez nią nowy format dialogu z Rosją – sugeruje była kanclerz w udzielonym wywiadzie. To ta sama kanclerz, która najpierw zniszczyła Bundeswehrę, a następnie zachęciła agresora z Kremla do wojny po zaanektowaniu przez niego Krymu, popierając budowę jego gazociągu, obarcza Europę Wschodnią odpowiedzialnością za swoje nieszczęście. Tak mówi zazwyczaj tylko poplecznik Moskwy, Orban. Zamiast milczeć, ta apodyktyczna kobieta, która przez 16 lat utrzymała się u władzy, udziela jednego wywiadu za drugim. I w nieustannych wysiłkach, by zatuszować swoje historyczne błędy, tylko pogarsza sytuację. Odwracanie przez nią ról sprawcy i ofiary w wojnie w Ukrainie jest równie bezczelne, jak twierdzenie, że jej hasło 'Wir schaffen das' ('Damy radę' z przyjęciem dużej liczby uchodźców – red.) nie było dla Niemiec zbyt dużym wyzwaniem”.

W podobnym tonie słowa Merkel ocenia inne niemieckie medium - gazeta biznesowa Handelsblatt”:

„Merkel zajmuje się komentowaniem na bieżąco sytuacji politycznej, polityką migracyjną koalicji CDU/CSU i SPD, analizuje wzrost popularności AfD, a nawet wypowiada się na temat listy zaproszonych w Dniu Jedności Niemiec. (...) Jej ostatnie wypowiedzi dotyczą delikatnej kwestii polityki wobec Rosji. (...) Jednak jej dobór słów wskazuje, że nadal nie widzi powodu, aby krytycznie podchodzić do swoich działań na tym polu. Ta niechęć jest największym zaniedbaniem podczas jej kadencji na urzędzie kanclerskim. Uzależnienie Niemiec od rosyjskiej energii, forsowane przez Angelę Merkel, okazało się błędem o znaczeniu historycznym i podsyciło nieufność wobec Niemiec wśród ich wschodnich sąsiadów, która wciąż daje o sobie znać. Dlaczego Merkel nie chce przyznać się do tego błędu, pozostaje jej tajemnicą”.

Również regionalny dziennik z Magdeburga - „Volksstimme” - pisze krytycznie o wypowiedzi byłej kanclerz. "Gdy Angela Merkel żegnała się z urzędem kanclerza, Niemcom powodziło się stosunkowo dobrze. Dopiero potem wybuchły poważne konflikty społeczne, które narastały już od dłuższego czasu. Kryzys migracyjny, będący skutkiem osobistej decyzji Merkel, oraz związany z nim wzrost popularności AfD, polaryzują od tego czasu nasz kraj w niespotykany dotąd sposób. Niemcy stały się tak wielokulturowe, że miejscowi tracą orientację we własnym kraju. Merkel natomiast szydzi z obecnych polityków. Również w CDU, jej własnej partii, dochodzi do sporów; tym bardziej, że jej dawny przeciwnik polityczny Friedrich Merz zdołał jednak awansować na jednego z jej następców" - czytamy.

Następnie medium zauważa: "Jeśli Merkel nazywa Polaków i Bałtów tchórzami tylko dlatego, że nie poszli za nią, rząd Merza będzie musiał to naprawić. Bardziej pokorne podejście byłoby dla Merkel pomocne, by poprawić opinię na jej temat”.

Autor: Anna Zyzek

Źródło: niezalezna.pl, dw.com