Można być pewnym, że Turcja będzie próbowała (jeśli już nie są prowadzone rozmowy, o których nie wiemy) doprowadzić do powrotu Rosji do umów zbożowych. Dla prezydenta Recepa Erdoğana to bardzo ważne zagadnienie ze względów prestiżowych. Z jednej strony to pokazanie znaczenia Turcji na arenie międzynarodowej. Z drugiej zaś warto pamiętać, że Turcja była trzecim, po Chinach i Hiszpanii, odbiorcą ukraińskiego zboża – mówi w rozmowie z portalem Niezależna.pl dr Karolina Wanda Olszowska, historyk i turkolog, prezes Instytutu Badań nad Turcją, wykładowca w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Rosja zawiesiła w poniedziałek swój udział w umowie zbożowej, zawartej w lipcu ub.r. przy udziale Ukrainy, Turcji i ONZ. Porozumienie gwarantowało bezpieczny eksport zboża i nawozów z Ukrainy przez Morze Czarne. W ramach porozumienia, Ukraina wyeksportowała ponad 32 mln ton kukurydzy, pszenicy i innych zbóż.
Ponadto Kreml oświadczył, że począwszy od dziś będzie uznawał statki płynące na Ukrainę po Morzu Czarnym za "potencjalne jednostki wojskowe". W ostatnich dniach rosyjskie wojska przeprowadziły dwukrotnie atak na Odessę i obwód odeski. Z wtorku na środę pociski uderzyły w terminal zbożowy i olejowy, a w rosyjskim ostrzale portu Czornomorsk pod Odessą zniszczonych zostało 60 tys. ton ziarna, które miało być wysłane do innych krajów dwa miesiące temu.
Po ogłoszeniu decyzji przez Rosję, prezydent Turcji Recep Erdoğan, stwierdził, że "do końca walczył o przedłużenie umowy zbożowej". Dodał, że choć dotychczasowe porozumienie "przeszło do historii", to nadal wierzy w pomyślne negocjacje z Władimirem Putinem.
W rozmowie z portalem Niezależna.pl dr Karolina Wanda Olszowska, historyk i turkolog, prezes Instytutu Badań nad Turcją i wykładowca w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, wskazuje, że można być pewnym, iż Turcja będzie próbowała bądź już próbuje doprowadzić do powrotu Rosji do umów zbożowych.
Dla tureckiego prezydenta Recepa Erdoğana to bardzo ważne zagadnienie ze względów prestiżowych. Z jednej strony to pokazanie znaczenia Turcji na arenie międzynarodowej. Z drugiej zaś warto pamiętać, że Turcja była trzecim, po Chinach i Hiszpanii, odbiorcą ukraińskiego zboża. Następnie eksportowała mąkę m.in. do Syrii, Libii i Iraku. W ten sposób zyskiwała gospodarczo, poprawiała swoje soft power, ale również zmniejszała zagrożenie ruchami migracyjnymi.
Turcja stanowi jeden z głównych szlaków migracyjnych i w aktualnej sytuacji problemów gospodarczych (ok. 5 mln uchodźców żyjących w Turcji) oraz niezadowolenia społecznego z ich powodu, Erdoğan nie może sobie pozwolić na przybycie kolejnych imigrantów. Można się więc spodziewać rozmów w tym zakresie, szczególnie że w sierpniu zapowiedziana została wizyta Władimira Putina w Turcji.
W tym momencie nie ma szczegółowych informacji i pod znakiem zapytania pozostaje, czy w ogóle do niej dojdzie, ale bardzo możliwe, że będzie ona związana właśnie z nowymi negocjacjami. Można być pewnym, że Turcji zależy na ich powodzeniu.
Trudno w tym momencie wyrokować, czy zmiana tureckiej polityki na bardziej prozachodnią, przyczyniła się do nieprzedłużenia umów zbożowych przez Rosję. Nie ułatwiło to rozmów, ale jednocześnie reakcja Moskwy na zmiany w tureckiej polityce była wyjątkowo łagodna. Mimo tego, umowa wygasła, a Kreml jej nie przedłużył. Turcja, która była pośrednikiem i mediatorem, a także uprzednio przekonała Putina do powrotu do umów, z pewnością chciałaby doprowadzić do zmiany tej sytuacji.
Zarówno prezydent Erdoğan, jak i szef tureckiej dyplomacji, Hakan Fidan, wyrazili nadzieję, że strona rosyjska podejmie odpowiedzialną decyzję i wróci do rozmów i umów zbożowych. Do tej pory nie przyniosło to jednak żadnego rezultatu. Druga sprawa to fakt, że obecnie prezydent Erdoğan skupia się na rozwiązywaniu własnych problemów gospodarczych; udał się właśnie z wizytą do Arabii Saudyjskiej, Kataru oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich.